czwartek, 11 października 2012
Rozdział IX
Fred dzisiaj wstał nadzwyczajnie szybko. Zazwyczaj to mama wpadała do pokoju jego i Georga krzycząc, że jeszcze nie wstali i mają 5 minut do śniadania. Wtedy bliźniak niechętnie wstawał. Szedł tylko do łazienki by się trochę ogarnąć a potem schodził w pidżamie, lub bokserkach ( w cieplejsze dni ) do kuchni. Tym razem obudził się z własnej woli i był bardzo wypoczęty. Było to dziwne, niepodobne do niego. Przeciągnął się i spojrzał w stronę swojego brata, który rozłożony na całym łóżku z jedną nogą poza nim spał w najlepsze. Fred zaśmiał się cicho do siebie. Po czym wstał. Przeszedł powoli cały pokój starając się by nie uderzyć w pudło z ich wybuchającym toffi lub nie nadepnąć na jedną z ich zabawek do robienia psikusów. Było to strasznie trudne zadanie. Bliźniacy zazwyczaj nie dbali o porządek i rzucali wszystko gdzie tylko popadnie. Rzadko można było zobaczyć u nich w pokoju skrawek podłogi. Jedynie wtedy, gdy pani Weasley robiła generalne porządki całej nory. Jednak po tym jak wyrzuciła ich wszystkie pergaminy z różnorodnymi przepisami na magiczne słodycze itp bliźniacy zamykali pokój różnymi zaklęciami lub po prostu na klucz. Gdy już przedarł się do drzwi otworzył je najciszej jak tylko umiał i szybko czmychnął na dół. Starał się nie robić hałasu. Podejrzewał, że jeszcze wszyscy śpią. A jak przypuszczał nikt nie był by zadowolony z pobudki w ostatni dzień wakacji. Fred zdecydował, że najpierw się trochę ogarnie. Udał się do łazienki. Zamknął delikatnie drzwi i podszedł do umywali z lustrem. Odkręcił kran z zimną wodą. Obmył nią twarz w celu przebudzenia się. Wziął szczoteczkę i nałożył na nią pastę. Rzucił na nią zaklęcie a ona podskoczyła aż do jego ust i zaczęła szorować mu zęby. Bliźniak w tym czasie spojrzał do lustra. Nie wyglądał źle. Po raz pierwszy nie miał potarganych włosów. Jak to zawsze mu się zdarzało po przebudzeniu. Oraz nie miał podkrążonych oczu i zaspanego wzroku. Rudzielec wypluł pastę, przepłukał usta i odłożył szczoteczkę na miejsce. Prze moment przyglądał się jeszcze swojemu pięknemu odbiciu w lustrze komplementując samego siebie różnymi tekstami typu " Fred ty przystojniaku". Gdy skończył tą czynność wyszedł z łazienki i udał się do kuchni. Nie wiedząc co ma ze sobą począć usiadł przy stole i wziął do ręki "Proroka codziennego". Wyglądał jak jego ojciec. Czytał gazetę przez dłuższy czas, ale w końcu znudzony lekturą odłożył ją. Wstał od stołu i podszedł do okna. Był piękny wschód słońca. Niebo mieniło się od żółtego przez pomarańczowy aż do czerwonego i różowego. Słońce delikatnie wschodziło zza horyzontu. Wszystko jakby się budziło i ożywiało. Rozpoczynało kolejny dzień. To był piękny widok. Mimo, że bliźniak nigdy nie fascynował się tego typu krajobrazami to jednak teraz nie mógł oderwać wzroku. Wschodzące słońce kojarzyło mu się z Gryfonką, która mieszkała u nich podczas wakacji. Była tak samo piękna. Tak samo pogodna i pozytywna. Po głębszym pogrążeniu w myślach w końcu zrozumiał o czym myśli. " Fred idioto" powiedział sam do siebie. Nie wiedział dlaczego, ale ostatnio coraz częściej myślał o Hermionie jako pięknej dziewczynie. Co prawda ona zawsze była piękna, ale od pewnego czasu dopiero Fred zauważył jak bardzo. W szkole nie zwracał na nią uwagi. Zawsze chodziła gdzieś z Harrym i Ronem. Była porządna i nie dbała o siebie. Teraz się zmieniła. Dojrzała. Wyglądała cudownie, tak dziewczęco.
- Dzień dobry. - Z rozmyślań wyrwał go zaspany głos Ginny, która tak samo jak on dzisiaj wstała wcześniej.
- Hej. Dlaczego wstałaś tak wcześnie ?
- Sama nie wiem. - Dziewczyna przetarła małe i zaspane oczy. - Która godzina ?
- Pewnie coś ok 7:00.
- Ojej tak wcześnie ? - Ruda jeszcze na wpół przytomna usiadła do stołu.
- Może coś ci zrobić ?
- Nie dziękuje. Zaraz zapewne obudzi się mama i zacznie robić śniadanie.
Fred tylko wstrząsnął ramionami i usiadł obok siostry.
- A ty dlaczego tak wcześnie wstałeś ?
- Też nie wiem. Obudziłem się to wstałem.
- Sam z siebie wstałeś ? - Zapytała zdziwiona tym faktem. - To do ciebie niepodobne. Hah.
- Wiem sam się dziwiłem. A ty dlaczego masz taki dobry humor ?
Ruda uśmiechnęła się w stronę brata i się przeciągnęła. - Spędzam dzisiaj samotny wieczór z Harrym. Robimy jakby imprezę we dwójkę na pożegnanie wakacji.
- Imprezę ?
- Tak imprezę.
- Dlaczego nie zrobicie jej dla wszystkich ? Spytał bliźniak. To pytanie nie miało większego znaczenia. Było pierwszym, które mu przyszło do głowy.
- W sumie dobry pomysł. Możemy zrobić rodzinną imprezę. Najwyżej jak będziemy zmęczeni lub coś to ja sama pójdę z Harrym na spacer.
- Ja mam same dobry pomysły. Przypisał sobie chwałę. Nie miał zamiaru nasuwać jej takiego pomysłu, ale skoro ona to tak zinterpretowała to dlaczego by nie miał na tym skorzystać.
- Pójdę obudzić Harrego i z nim o tym pogadać, gdy się zgodzi to pogadam z Ronem Georgem i ...
- Pamiętaj o Hermionie ! Fredowi wyrwało się to mimo jego woli. Spuścił głowę a jego policzki się zarumieniły.
- Chciałam o niej wspomnieć, ale mi przerwałeś. - Ruda zachichotała.
- Proszę nie mów, że to mój pomysł. Udawaj jakbyś ty na to wpadła. Inaczej pogrążę się w wstydzie.
- Dobrze nie powiem. Ginny uśmiechnęła się do niego i podekscytowana pobiegła na górę.
Fred siedział przy stole przez dłuższą chwilę. Zastanawiał sie dlaczego wspomniał o Hermionie. Przecież ona dla niego nic nie znaczyła. A jednak to jej imię wykrzyczał. Było mu strasznie głupio. Młoda obiecała mi ,że nie powie, ale znając ją wymsknie jej sie to przy pierwszej lepszej okazji i będą miały powód do śmiania sie ze mnie. Bliźniak schował głowę w ręce i przejmował się tym jego głupim " Pamiętaj o Hermionie ! ".
- A ty już nie śpisz ? - Molly zeszła jak zawsze o 7:30 do kuchni. Uśmiechnięta i jak już ubrana w idealnie ułożonej fryzurze wzięła fartuszek i podeszła do blatu by zrobić kanapki i śniadanie dla rodziny.
- Nie.
- To jak już jesteś wypoczęty to może pomógł byś swojej matce i chociaż raz zrobił coś pożytecznego ? - Odparła Molly pół śmiechem.
Fred bez sprzeciwu podszedł do mamy by jej pomóc. To była dobra decyzja. Zapomniał o jego porannych przemyśleniach na temat gryfonki i zajął się czymś innym a mama była za to mu wdzięczna.
Gdy wybiła godzina 8:00 rodzina zaczęła się powoli zbierać w kuchni. Jako pierwszy przyszedł Pan Weasley. Powitał Freda i pocałował Molly w policzek. Usiadł do stołu i pogrążył się w swojej gazecie czekając na kawę i śniadanie. Następny przyszedł Harry. Później Ronald z Georgem. Każdy usiadł do stołu a pani Weasley nalewała im herbaty i kawy. George jeszcze zaspany położył się na stole. Dostał za to szmatką po głowie. Od razu się przebudził i zaczął zagadywać Freda i opowiadać mu jakieś głupie historyjki. Ron siedział nie odzywając się i zawzięcie wpatrując w swoje tosty. Z cichej i przyjemnej kuchni w której niedawno siedział bliźniak zrobiło się jedno gwarne, pełne życia pomieszczenie. Nie zwracał on uwagi na swoją rodzinę a Georgowi tylko przytakiwał udając, że słucha. Wpatrywał się on w drzwi i wyczekiwał. Nie wiedział dokładnie na co czeka. Dopiero, gdy zeszłą Ginny i Hermiona zrozumiał ,że to jej wypatrywał. Była taka piękna. Tak delikatnie i zwinnie schodziła po schodach i się poruszała. Jej loki były ułożone wręcz idealnie. Połyskiwały one w blasku słońce, które wpadało do kuchni przez otwarte okna. Jej zwiewna koszula nocna powiewała z każdym jej ruchem. Był tak na nią wpatrzony, że przestał odpowiadać na zaczepki brata. Dopiero,gdy dostał kuksańca w bok obudził się z transu , w który wpadł przez Hermionę.
- Aaaaał. Za co to ? - Zapytał zdenerwowany.
- Nie słuchasz mnie. W ogóle na co się tak zapatrzyłeś ?
- Dzień dobry. Powiedziała Hermiona do wszystkich zgromadzonych w kuchni.
- Dzień dobry odpowiedzieli jednym głosem jak w chórze.
- Aaaaa to ona jest obiektem twoich westchnień ?
- Nie ! Przestań.
- Ooooch Fred się zakochał w naszej Mionie. - Zażartował brat przez co został uderzony w głowę.
- Przestań. Wcale się nie zakochałem.
- Taaak jasne. - George nie dawał mu z tym spokoju.
- Przestań. - Powiedział stanowczym głosem i spojrzał na Mionę.
Była ona dzisiaj dziwnie smutna, lub przygnębiona. Jak by ktoś zepsuł jej plany lub dostała złą wiadomość. Fred chcąc ją rozweselić zaczął żartować z bratem. W kuchni jak zawsze, gdy rodzinna jadła posiłek zaczęły się rozmowy i żarty. Dopiero potem Ginny przerwała pytając rodziców o imprezę. Oni o dziwo się zgodzili i postanowili, że cały dom będzie dla nich na tą noc a oni pójdą na kolację. To było niecodzienne zjawisko. Widać było, że Molly po części żałowała, ale odpuściła i się zgodziła. Później na nowo zaczęły się tematy do rozmowy i żarty. Dopiero, gdy wszyscy zjedli i wstali od stołu Fred puknął Ginny i dał jej znać by wyszła z nim na dwór.
- I jak ?
- A jak ma być ? - Odparła Ruda drocząc się z bratem.
- No zgodziła się ?
- Nie wywnioskowałeś to z jej miny ?
- Kurcze. - Powiedział zmartwionym głosem i ruszył z kierunku drzwi.
- Czekaj.
- Co ? - Zapytał bez emocji, a wręcz z pretensjami w głosie.
- Nie cieszysz się, że przyjdzie ?
- A przyjdzie ? - Zapytał ożywiony i zaskoczony.
- No tak. Trudno było, ale ją dla ciebie przekonałam.
- Żartujesz sobie ze mnie...
- Nie ! Na prawdę przyjdzie.
- Jeżeli to prawda to jesteś najukochańszą siostrą na świecie.
- Ależ oczywiście, że to prawda. - Ruda uśmiechnęła się i nawet nie wie kiedy znalazła się w objęciach brata, który ją mocno przytulił.
- Dobra leć. Jak chcesz się upewnić to ją zapytaj.
- Dzięki. Fred pomachał siostrze i pobiegł szybko do domu.
Radosny i pełen życia pocałował mamę w policzek. Wziął jednego tosta, jeszcze ze śniadania do ręki i pobiegł do swojego pokoju. Rozmarzony wszedł do niego nie patrząc na to co leży na podłodze i rzucił się na swoje łóżku. Poprawił poduszkę. Podparł głowę rękami i wesoło pogrążył w marzeniach. Rozmyślał przeróżne scenariusze dzisiejszego wieczoru. Był podekscytowany Nie dość, że zobaczy Hermionę to rodzice zostawiają ich samych w domu. Ginny na imprezę na pewno coś załatwi mocniejszego. Hogwart ją zmienił. Zrobiła się z niej imprezowa dziewczyna. Było w 98% pewne, że weźmie alkohol. Fred z uśmiechem od ucha do ucha wpatrywał się w sufit.
- A ty co taki wesoły ? - Zapytał Georg wpychając kanapkę do buzi.
- Rozmawiała z tobą Ginny rano o tej imprezie ?
- No jasne.
- I wiesz, że zostajemy sami w domu.
- No tak. I ?
- No i nie cieszysz się ? Będzie impreza. Dziewczyny no i alkohol i zero rodziców.
- Dziewczyna czyli masz na myśli Mionę ?
- No i Ginny.
- Nie wiem czy nasza siostra zalicza się do dziewczyn.
Fred głośno sie zaśmiał.
- Przesuń tyłek. Wbijam do ciebie. - W jednym momencie Georg wskoczył na łóżko do Freda i popchnął go ramieniem by się posunął. Leżeli tak przez moment wpatrując się w sufit. - To dziwne, że rodzice się zgodzili.
- Gdyby nie Harry mama by nigdy w życiu nas nie zostawiła bez opieki.
- Ach ta nasza mama i jej miłość do Pottera.
Oboje wybuchnęli śmiechem. Przez moment żartowali jak to by było, gdyby mama wzięła rozwód z Arturem i wyszła za Harrego.
- Fred ?
- Co ?
- Masz wobec niej jakieś plany ?
- Niej czyli ?
- No Hermiony.... - Słyszałem, że będzie na imprezie. A jak będzie alkohol i w ogóle. Dziewczyny łatwo ulegają a ona ci się chyba podoba.
- Nie mów tak. - Bliźniak szybko zrzucił z swojego łóżka brata. - Nie wykorzystał bym jej.
- Jak nie ty to na pewno Ron to wykorzysta a jak nie on to ja. - George uśmiechnął się w łobuzerski sposób.
- Gamoń. - Fred wziął poduszkę i rzucił w niego. Tak zapoczątkował wojnę na poduszki. Rzucali się dobrą godzinę robiąc bałagan i zamęt w ich pokoju. Gdy oboje byli już zmęczeni usiedli na swoje łóżka i zajęli się swoimi sprawami.
- Musimy się nieźle wystroić co nie Fred ? W końcu musisz jakoś porządnie wyglądać by przypodobać się swojej Gryfonce.
- Przestań, ona nie jest moja.
- A chciałbyś.
- Tego nie powiedziałem. Poza tym czemu się jej tak czepiasz ?
- Bo ci się podoba.
- Jak wielu chłopakom.
- Pamiętaj mówisz o Hermionie Granger.
- Pamiętam.
- Ona ładna ?
- Nie pamiętasz jak wtedy na nią spoglądałeś, gdy była ubrana w małą czarną, gdy Ginny szła na spacer z Harrym.
- Hmmm. - George zaczął się nad tym zastanawiać. Po dłuższym zastanowieniu musiał przyznać bratu rację Miona wyładniała i to bardzo.
Fred po minie brata wiedział, że ma racje.
- Widzisz mówiłem.
- Nie wiem czy uświadamianie mi tego było dobrą taktyką na jej zdobycie.
- Dlaczego ?
- Masz kolejnego konkurenta. I to już dwóch. - George zaczął się śmiać a Fred tylko rzucił na niego wyzwiskiem "idiota".
~~ ~~ ~~ ~~
Gryfonka sama nie wiedziała kiedy zasnęła. Obudziła się z książką na piersiach. Przetarła oczy i spojrzała na zegarek. Była godzina 19:00. Dokładnie za godzinę państwo Weasley mieli opuścić dom a oni mieli zacząć imprezę. Miona straciła ochotę na nią. Najchętniej została by w domu, ale wiedziała, że Ginny nie da jej spokoju. Wolała już iść i mieć spokój niż jęczącą przyjaciółkę nad uchem. Niechętnie wstała z łóżka i poszła do łazienki. Zastała tam Rudą, która szykowała się na imprezę.
- Ty nie ubrana ?
- Jestem ubrana.
- Chyba nie mówisz poważnie. - Serio chcesz iść w dresie ? Już nawet Fred i George powiedzieli, że się wystroją.
- Nie wiem po co w końcu to miała być rodzinna impreza.
- Dla rodziny też trzeba się czasem wystroić. - No już zacznij sie malować a ja wybiorę dla ciebie jakąś ładną sukienkę.
Miona nie zdążyła zaprotestować. Ginny w jednej chwili wybiegła i już nie było po niej śladu. Zmuszona Gryfonka zaczęła się malować. Nie starała się za bardzo. Nałożyła brokatowy cień do powiek, zrobiła kreski eyelinerem i pomalowała usta. Włosy tylko lekko przeczesała. Gdy była gotowa do łazienki wparowała Ginni z sukienką w ręce. Nie było innego wyjścia Miona bez słowa sprzeciwu ubrała sukienkę.
~~ ~~ ~~ ~~
- Stary chodź.
Z kolejnych rozmyśleń wyrwał Freda głos brata.
- Już jest 19:30 mamy tylko 30 minut by się wystroić Musisz wyglądać niesamowicie, z resztą ja tak samo. W końcu mamy wyrwać pannę Granger. - George zachichotał i podszedł do szafy by wybrać dla siebie i dla brata odpowiedni strój. Zdecydował, że ubierze się on w jeansowe rurki i błękitną koszulę. Strasznie lubił on niebieski bo idealnie współgrał z jego rudymi włosami. Natomiast dla brata wybrał trochę odważniejszy strój - czarne rurki i bordowy sweter. Fred wstał z łóżka i zaczął się ubierać z bratem. Ułożył włosy. Odświeżył oddech i gdy już był gotowy zszedł z bratem na dół do kuchni. Czekała już tam Ginny, i Harry, którzy mieli pożegnać rodziców i zapewnić, że wszystko będzie dobrze.
Kolejny rozdział :) Przepraszam za wszystkie błędy i powtórzenia, ale był on robiony w sumie w pośpiechu :) Kolejna dedykacja dla mam nadzieję "fanki" mojego bloga. Jeszcze raz przepraszam za błędy.
~~Nika~~
środa, 10 października 2012
Rozdział VIII + wielki powrót
-Mam dla ciebie niesamowitą
wiadomość. Szybko wypaliła Ginny, która już nie mogła
wytrzymać by jej tego nie
powiedzieć.
- Jeju to mów szybko. Gryfonka
energicznie usiadła na łóżku i machnęła ręką do Rudej by i
ona usiadła obok niej.
- Ja ….. no i Harry.
Wymyśliliśmy, że dzisiaj w nocy, bo jutro już pakowanie do Hogwartu.
Przyjaciółka przewróciła oczami
bo niezbyt cieszyła ją ta myśl.
– Urządzimy rodzinną imprezę. Tak
na rozluźnienie i na ostatni wieczór spędzony wspólnie
w domu u nas. Będzie coś mocniejszego
do picia, przekąski. Fred i Geroge już się zgodzili
zostałaś ty i Ron – właśnie Harry
do niego poszedł go przekonać w tej sprawie.
- Czy ja wiem, powinniśmy się
wyspać. Gryfonce nie za bardzo spodobał się pomysł jej
przyjaciół. Wolałby zamiast tego
posiedzieć w łóżku z dobrą książką.
- No Miona weź …. Będzie mega
fajnie zobaczysz.
Hermiona długo nad tym myślała, w
sumie już wszystko przeczytała ok. 10 razy. Podręczniki
Zna już na pamięć. Jest prawie
spakowana zostały jej tylko pergaminy i pióra, ale nimi może
się zająć rano.
- To jak będziesz? Zapytała Ruda smutnym głosem by złamać
przyjaciółkę.
- Będę. Westchnęła ciężko
Gryfonka po czym poczuła jak Ginny wiesza jej się na szyi.
- Jesteś kochana, zobaczysz nie
pożałujesz. Przyjaciółka w ramach podziękowania
pocałowała ją w policzek.
- Wiem. Dziewczyna się
uśmiechnęła.
- To ja w takim razie idę
powiedzieć Harremu ,że będziesz a ty idź się ogarnąć i spotkamy się
na śniadaniu.
Hermiona pokiwała głową na znak
,że się zgodziła poczym pomachała Ginny wychodzącej z
Pokoju. Dziewczyna niechętnie
podniosła się z miękkiego łóżka i udała się do łazienki. Jak
zawsze wzięła relaksującą kąpiel
z bąbelkami i różnymi olejkami. Nabalsamowała się ,
umalowała oczy i posmarowała usta
jak zawsze truskawkowym błyszczykiem. Gdy
Gryfonka była już całkowicie
gotowa zeszła na dół do najbardziej gwarnego pomieszczenia
w domu.
- Dzień dobry. Powiedziała do
wszystkich zgromadzonych w kuchni.
- Dzień dobry. Odpowiedzieli
wszyscy jednym zgranym głosem jak w chórze.
Hermiona
przygotowała sobie dzisiaj okazyjnie francuskie rogaliki z szklanką mleka na
śniadanie. Gdy już wszystko było gotowe Miona usiadła przy stole obok Georga i
Ginny.
Bliźniacy
jak zawsze opowiadali kawały by rozbawić rodzinę. Ruda rozmawiała z Wybrańcem. Pani
Molly przygotowywała herbatę dla siebie i kawę dla Artura ,który siedział
naprzeciwko Gryfonki i czytał „proroka codziennego”. Jakiś artykuł musiał go
bardzo zainteresować bo nawet nie zauważył jak dziewczyna usiadła przy stole.
Pan Weasley bardzo ją polubił i przy każdej okazji zagadywał. Tym razem nawet
nic nie powiedział. Hermiona tylko wzruszyła ramiona i by nikomu nie
przeszkadzać cichutko zaczęła skubać swoje rogaliki. Gdy każdy już usiadł do
stołu zaczęły się głośne rozmowy na przeróżne tematy. W końcu Ginny przerwała
jeden z nich.
-
Mamo , tato …. Zaczęła niepewnie głosem grzecznej , małej dziewczynki.
Pan
Weasley od razu podniósł głowę i odłożył gazetę. A panni Weasley zrobiła
poważną minę przygotowana na jakąś straszną wiadomość. Zawsze tak robiła z
przyzwyczajenia , gdy bliźniacy zaczynali do niej mówić takim głosem.
Wiedziała, że to nie będzie nic dobrego.
-
Wiecie ,że dzisiaj jest nasza ostatnia spokojna, wakacyjna noc spędzona
wspólnie. Zawahała się na moment ,ale Ruda kontynuowała dalej. – Chciałabym
dzisiaj z Harrym przygotować pożegnalną noc. To nie będzie nic niegrzecznego.
Zwykłe gadanie. Czy moglibyśmy ją urządzić ?
- Ginny co ty wymyślasz. Zbulwersowała się na
początku Molly.
-
Mamo proszę ! To naprawdę będzie tylko zwykłe nocne gadanie.
-
Nie ma ….. W tym momencie Artur przerwał swojej żonie.
-
Dlaczego nie. Dzieciaki się pobawią, może za to w Hogwarcie nie będą rozrabiać.
Tu skierował wzrok na Bliźniaków. – W takim razie my Molly pójdziemy na kolację.
Co ty na to ? Na pewno Harry i Hermiona
przypilnują nasze kochane pociechy.
Pani
Weasley przez długi czas wahała się nad podjęciem decyzji ,ale argument o
Hogwarcie i o tym ,że jej ulubiony Harry da słowo ,że przypilnuje całe
towarzystwo ją przekonał. W końcu wydusiła z siebie.
-
Dobrze.
-
Jeju mamo , tato dziękuje jesteście kochani. Ginny odskoczyła w ich stronę
jakby ją krzesło poparzyło. W mgnieniu oka szybko znalazła się przy rodzicach i
pocałowała ich w policzki i mocno przytuliła.
-
Dobrze , dobrze już koniec czułości. Powiedziała Molly troszeczkę niezadowolona
z siebie ,że dała się przekonać. Ginny na prośbę mamy podekscytowana zajęła
swoje miejsce przy stole. Pełna radości zaczęła się włączać w tematy do
dyskusji. Wesoło każdego zagadywała i opowiadała śmieszne historie. Wyglądała
jak małe dziecko ,które znalazło pod choinką wymarzony prezent. Gdy już wszyscy
zjedli i wstali od stołu Hermiona jak zawsze zaczęła znosić talerze by pomóc
rodzicom Rudej. W ten sposób odwdzięczała się za gościnę i to ,że pozwolili jej
tu mieszkać przez okres wakacji.
-
Zostaw to dzisiaj ja pomogę mamie. Ginny podeszła do niej. Wzięła od niej
talerze i naczynia po czym wesoło się uśmiechnęła i w podskokach podeszła do
zmywaka i swojej mamy.
Hermiona
nic nie powiedziała tylko wesoło pokiwała głowę na wznak niedowierzania.
Zachichotała po czym bez słowa więcej poszła do siebie na górę. Otworzyła już
drzwi by wejść do pokoju i pewnie pogrążyć się w lekturze ,ale zatrzymał ją
wesoły głos Harrego.
- Hermiono słyszałem ,że przyjdziesz.
-
Tak Harry zgodziłam się. Ginny mnie tak męczyła ,że nie mogłam się nie zgodzić.
Wiesz jaka ona jest. Uśmiechnęła się pogodnie. – Może wejdziesz do mnie i
pogadamy ?
-
Och ja bardzo chętnie ,ale przyszedłem cię o coś poprosić.
-
Mnie poprosić ? Gryfonka uśmiechnęła się. To było miłe ,że to właśnie ją
wybrał. – W takim razie w czym mogę pomóc ?
-
Jesteś jedyną osobą ,która może mi pomóc. Chciałbym żebyś pojechała ze mną do
sklepu kupić alkohol.
-
Ja jestem ci w tym potrzebna ? Nie znam się tak dobrze na alkoholach. Miona
zachichotała..
-
Tak ,ale nie chcę jechać do magicznego sklepu tylko do zwykłego, mugolskiego. A
jak bym zabrał kogoś innego to od razu by były otwarte gęby i mnóstwo pytań.
Tylko ty możesz mi w tym pomóc.
-
Och. Gryfonka trochę posmutniała. Była dumna z tego ,że jest pół krwi. Kochała
swoją mugolską rodzinę i nie chciała być półgłówkiem z Slytherinu ,który myśli
,że jest lepszy bo ma czystą krew. Ale mimo to czasami sprawiało jej to przykrość
,że jest pół magiczna.- Dobrze , pojadę z tobą ,ale musisz mi powiedzieć kiedy.
Dziewczyna uśmiechnęła się by Wybraniec nie poznał, że coś ją zraniło lub
posmutniała. Od razu by było pełno pytań i zamartwiania.
-
No najlepiej by było jak byśmy pojechali teraz.
-
No ok. Poczekaj tylko pójdę po buty i już mogę jechać.
Harry
zgodził się i powiedział ,że będzie czekał na dole. Gryfonka szybko poszła po
buty i torbę po czym zeszła na dół ,gdzie czekał na nią chłopak.
-
Jestem gotowa możemy iść.
Dwójka
przyjaciół wzięła wszystko co było im potrzebne. Na początku za pomocą proszku
fiuu udali się na ulicą Pokątną z której po pewnym czasie udali się na jedną z
dzielnic Londynu. Przez ok. 30 minut włóczyli się po mieście szukając dobrego
sklepu z alkoholem. Dopiero ,gdy Hermiona zaczęła marudzić ,że bolą ją nogi
Harry ustąpił i razem weszli do pierwszego lepszego monopolowego. Kupili dwie
butelki ognistej whiskey i trzy butelki Jack’a Daniels’a. W drodze powrotnej
postanowili ,że wejdą do paru sklepów i pójdą na kawę by poczytać gazetę. Oraz dowiedzieć
się co dzieje się w świecie mugoli podczas ich pobytu w Hogwarcie i w norze. Po
upływie około godziny zorientowali się jak jest późno i ,że już dawno
przegapili obiad. Zdenerwowany Harry zaczął pospieszać Gryfonkę i wręcz biec do
Pokątnej i do nory. W końcu dotarli do nory. Gdy byli kilka metrów od domu na
powitanie wybiegła Ginny.
-
Macie to o co prosiłam Harry ?
Wybraniec
pokiwał głową potwierdzając.
-
Och to dobrze. Będzie wspaniale, ale teraz musimy to jakoś przemycić do nas na
górę by mama nie zobaczyła. Bo inaczej nici z naszej imprezy. Hermiono ? Może
ty je weźmiesz ?
-
CO ?! Dlaczego ja ? Hermiona trochę się przestraszyła. Nigdy nie przemycała
alkoholu. Bała się, że zostanie przyłapana i Weasley’owie stracą do niej
zaufanie i szacunek.
-
No proszę. Wiesz jak moi rodzice cię lubią.
-
Harrego lubią bardziej ! Gryfonka wypaliła to tak nagle. To był jedyny argument
jako obrona, który jej przyszedł do głowy.
-
Tak, ale mogli by coś podejrzewać. W końcu to mój i Ginny pomysł.
-
Harry ma rację Miona. Poza tym u ciebie jest prosta wymówka „ byłam kupić
jeszcze kilka rzeczy potrzebnych do szkoły”. To jak ?
Hermiona
coraz bardziej żałowała, że się zgodziła na tą całą imprezę. Teraz może mieć kłopoty.
-
Ok. Dobrze zrobię to.
-
Jej. Kocham cię.
Ginny
znowu pocałowała ją w policzek i wyściskała. Była bardzo podekscytowana. Za to
ona nie mogła uwierzyć, że ponownie się zgodziła. Sama nie wie dlaczego to
zrobiła. To było spontaniczne i nieprzemyślane. Nigdy jej się to nie zdarzało.
A teraz w tak poważnym momencie to wyszło samo z siebie. Czemu nie mogła
powiedzieć prostego „nie” ? Może rozum jej podpowiedział, że i tak prędzej czy
później by się zgodziła. Miona wiedziała, że Ginny by nie odpuściła. To było
jedyne usprawiedliwienie jej głupiego czynu jakie przychodziło jej do głowy.
Gryfonka wzięła siatkę z alkoholem od Harrego. Przykryła ją bluzą i ruszyła w
stronę nory. Wiedziała, że źle robi i, że coś pójdzie nie tak, ale nie było już
odwrotu. W końcu się zgodziła. Można by powiedzieć uległa. To nie było w jej
stylu no, ale cóż stało się i się nie odstanie. Nie ma co płakać. Ruda i Harry
weszli do nory jako pierwsi. Ona tylko szła za nimi i czekała na swój wyrok.
Bardzo możliwe, że wyrok najgorszy.
-
Cześć mamo. Przywitała się pogodnie Ginny.
-
Dobry pani Wesley. Powiedział Harry.
-
Witaj kochaneczku. Odpowiedziała Molly.
-
Dzień dobry proszę pani. Gryfonka powiedziała to w miarę spokojnym głosem.
Molly
spojrzała na nią i się uśmiechnęła. Odłożyła to co trzymała w rękach. Odwróciła
się w stronę trójki przyjaciół i odpowiedziała równie spokojnie „dzień dobry”
Hermionie.
-
Gdzie się tak długo podziewaliście, że nie raczyliście wpaść na obiad ?
Zapytała pogodnie Pani Weasley.
-
Najmocniej przepraszamy byliśmy na zakupach. Pomagałem kupić Hermionie kilka
rzeczy do szkoły.
-
Och. Molly spojrzała na reklamówkę, którą trzymała Miona. – W takim razie wam
wybaczam. Uśmiechnęła się i powróciła do wykonywanej wcześniej czynności.
Gryfonka odetchnęła z ulgą, że nie została przyłapana i szybkim korkiem ruszyła
w stronę schodów.
-
Widzisz nie było tak źle. Ruda uśmiechnęła się do niej. – Lepiej miej to u
siebie w pokoju. Mama może czegoś u mnie szukać. To będzie bezpieczniejsze u
ciebie. Nie martw się Miona. Wszystko będzie ok.
Gryfonka
tylko przytaknęła. Energicznie otworzyła drzwi do pokoju. Schowała reklamówkę w
szafie i położyła się na swoje łóżko.
Przepraszam, że tak długo, ale myślałam , że i tak go nikt nie czyta :) To miłe, że chcecie bym go dalej pisała. To tylko i wyłącznie zasługa jednej wspaniałej dziewczyny która do mnie napisała i poprosiła o więcej to mi dało kolejną motywację. Wiem, że hejty będą, ale trudno w końcu HATERS GONNA HATE :)
~~Nika~~
poniedziałek, 23 lipca 2012
Rozdział VII
Fred
po usłyszeniu huku ,który spowodowała miska rozbijając się o podłogę gwałtownie
zbiegł
po schodach do kuchni. Gdy był na dole zobaczył klęczącą Hermionę zbierającą
kawałki
rozbitej miski .
-
Hermiona co się stało ? Słyszałem krzyki a potem huk to od razu do ciebie
zbiegłem.
Powiedział
Fred zmartwionym głosem . Po czym energicznym ruchem uklęknął obok
Gryfonki
i pomógł jej zbierać rozbitą porcelanę.
-
Nic takiego .
-
Powiedz mi proszę . Chłopak złapał dziewczynę za ręce po czym podniósł jej
podbródek .
Dziewczyna
była zmuszona spojrzeć mu w oczy . Lecz ona starała się uciekać wzrokiem.
-
Nic się nie stało , serio .
-
Gdyby nic się nie stało to byś nie płakała . Bliźniak spojrzał dziewczynie w
oczy po czym
otarł
ręką jej oczy i policzki od łez.
-
Ja …. Zawahała się na moment ,ale kontynuowała dalej. – Pokłóciłam się z Ronem
. A
potem
on ze mną zerwał . Spojrzała w dół . Wyrwała dłonie z uścisku Freda i ponownie
zaczęła
zbierać ostre kawałki porcelany. Fred nawet nie zdążył jej powstrzymać .
Gryfonka
zrobiła
to tak szybko i energicznie ,że niechcący i nieświadomie swojego czynu
przecięła
sobie
dłoń . Krew zaczęła jej płynąć a ona cicho przeklęła. Fred dopiero po jej
cichym
„Kur**”
zorientował się o co chodzi .
-
Daj trzeba to obmyć .
-
Nie . To tylko skaleczenie. Nic mi nie będzie .
-
Nawet nie ma gadania. Chłopak wstał po czym podał Gryfonce rękę by i jej było
łatwiej
podnieść
się z pozycji klęczącej . Gdy oboje już stali Fred delikatnie chwycił krwawiącą
dłoń
Miony
. Podszedł z nią do zlewu . Odkręcił zimną wodę i podłożył pod strumień wody
rękę
Hermiony.
-
Au . Syknęła cicho dziewczyna.
-
Poboli chwile i przestanie . Trzymaj rękę tak przez moment a ja pójdę bo
bandaże.
-
Nie trzeba bandaży .
-
Zero dyskusji . Chłopak uśmiechnął się promiennie do dziewczyny a ona zrobiła
minę
Grzecznej
dziewczynki. Dziewczyna zrobiła tak jak Fred kazał i trzymała dłoń pod wodą,
gdy
on udał się po opatrunek.
-
Już możesz zakręcić wodę.
Gryfonka
ponownie zrobiła to o co jej kazał bliźniak . Chłopak usiadł przy kuchennym
stole.
Położył
obok siebie bandaże i gestem pokazał Hermionie by usiadła koło niego . Gdy
dziewczyna
usiadła on delikatnie podniósł jej dłoń . Po czym ostrożnie położył na ranie
kawałek
gazy i delikatnie zawinął ranę bandażem by opatrunek jej przez przypadek nie
spadł.
-
Dziękuje. Powiedziała wesołym głosem Gryfonka.
-
Nie ma za co . Odpowiedział Fred po czym figlarsko mrugnął do niej.
-
Jest . Jesteś taki kochany i opiekuńczy. Dziewczyna ponownie mu podziękowała .
I
delikatnie
ucałowała go w policzek.
Na
twarzy bliźniaka pojawił się lekki rumieniec a oczy mu zabłyszczały. Gryfonka
spojrzała
mu
w oczy . Wpatrzeni byli w siebie jak w obrazek . Hermiona bardzo lubiła oczy
bliźniaka
bo
zawsze się błyszczały jak małemu chłopcu ,który już wymyślił jakiś genialny
kawał.
Natomiast
Fred kochał orzechowe oczy Gryfonki bo zawsze ,gdy w nie patrzył czuł pewnego
rodzaju
ciepło . Takie samo ,gdy się dotykali lub całowali. Nawet nie wiedzieli kiedy
,ale
zbliżyli
się do siebie tak bardzo ,że ich usta prawie się stykały a oni nawzajem czuli
swoje
ciepłe
oddechy . Już mieli się złączyć w romantycznym pocałunku ,gdy nagle do kuchni
wparował
George wraz z Ginni . Miona i Fred gwałtownie odsunęli się od siebie i
spojrzeli w
różnym
kierunku .
-
O przepraszam Ginni chodź lepiej wyjdziemy bo przeszkadzamy. Powiedział brat
bliźniak
po
czym objął Rudą ramieniem i skierował do wyjścia.
-
Nie przeszkadzacie ! Zawołała za nimi Hermiona.
-
Przecież widzieliśmy jak blisko siebie siedzieliście . To chyba nie był
przypadek .
Powiedział
Georg powstrzymując się od śmiechu.
-
Miona się skaleczyła , pomagałem jej zabandażować dłoń. Odpowiedział szybko
Fred by
wybrnąć
z niestosownej sytuacji .
Ginni
słysząc to co powiedział jej brat szybko wyrwała się z uścisku Georga i podbiegła
do
swojej
przyjaciółki.
-
Nic ci nie jest ? Jak to się stało ? Boli ? To Fred ci zrobił ? Fala pytań
skierowanych od
Rudej
uderzyła w Hermionę.
-
Jestem cała . Kłóciłam się z Ronem i …. Gryfonka chciała dokończyć odpowiadanie
na
pytania
Rudej ,ale w tym czasie ona jej przerwała.
-
Znowu się z nim pokłóciłaś ? A to głupek … Powiedziała zdenerwowanym glosem po
czym
jej toń znowu zmienił się na głos opiekuńczej mamusi. – O co tym razem poszło ?
-
I on zbił miskę . A Fred tylko mi pomógł posprzątać . Uśmiechnęła się do Rudej
po czym
zaczęła
odpowiadać na kolejną falę pytań . – Tak ,ale to nasza ostatnia kłótnia . Mam
nadzieję
, bo zerwał ze mną. Gryfonka chciała odpowiedzieć na ostatnie pytanie jej
przyjaciółki
,ale w tym momencie znowu jej przerwano.
-
Zerwaliście ?! Ale jak to ? Była z was taka ładna para . Poza tym byliśmy taką
fajną grupą.
Ty
ja Ron i Harry a teraz ty i Ron
zerwaliście… To straszne. Mówiła jednym tchem Ruda.
-
Ginni najwyraźniej tak miało być . I przestań histeryzować to tylko zerwanie ,
a nie śmierć
czy
coś w tym stylu. Dużo par zrywa ze sobą .
-
Zobaczysz Harry zareaguje tak samo jak ja ,gdy się o tym dowie . Powiedziała
pewnym
głosem.
-
Na co zareaguje ? Zapytał Wybraniec wchodząc do kuchni i całując Ginni w
policzek na
powitanie
.
-
Możesz w to uwierzyć ? Miona i Ron zerwali ze sobą .
-
Ah to dlatego Ron tak na mnie fuknął . Bardzo mi przykro mam nadzieję ,że się
trzymasz.
Powiedział
do Gryfonki po czym mocno ją przytulił i usiadł do stołu.
-
Tylko tyle masz do powiedzenia ? Przecież to straszne .
-
Ginni chyba zbyt bardzo to przeżywasz . Nawet bardziej od Hermiony .
-
Też to zauważyłam . Dziewczyna przyznała rację Harremu.
-
To wy nie zauważacie w czym problem ,
mówicie o tym jak by to było czymś
zwyczajnym.
A nie jest . Twoi przyjaciele ze sobą zerwali .
-
Hermiona jakoś się trzyma a Ronowi przejdzie więc nie wiem w czym problem.
Opdowiedział
Wybraniec z pełną buzią płatków śniadaniowych.
-
Och nie rozumiecie w czym rzecz . Powiedziała zdenerwowana i oburzona Ruda po
czym
wzięła
miskę swoich płatków i usiadła obok Harrego. Gryfonka oraz bliźniacy
przyłączyli się
do
nich. Śniadanie minęło spokojnie oprócz faktu ,że Fred i George rzucali się
płatkami przez
co
zrodziła się wielka walka na jedzenie. Dzięki temu atmosfera między rodziną
Weasley
a Hermioną i Wybrańcem się rozluźniła.
Po śniadaniu wszyscy z wyjątkiem Rona
udali
się na odgnamianie ogrodu . Jak zawsze był konkurs kto najdalej wyrzuci swojego
gnoma.
Oraz rywalizacja kto wyrzuci ich najwięcej . Jedną wygrał Harry popisując się
swoimi
umiejętnościami przed Ginni a drugą wygrał George by udowodnić Fredowi kto jest
najlepszym
odgnamiaczem ogrodu. Po tej jakże zwykłej i normalnej zabawie w świecie
czarów
cała piątka wykończona i głodna udała się na kolację . Jak zawsze podczas
wspólnego
wieczornego posiłku cała rodzina wliczając Gryfonke i Harrego rozmawiali .
Georg
opowiadał o swoim sukcesie związany z gnomami. Fred opowiadał swoje nowo
wymyślone
dowcipy z których śmiała się cała groma przy stole. Pan Weasley zaczął dyskusję
na
temat ministerstwa magii a Molly jak zawsze tydzień przed wyjazdem do szkoły
rozpoczęła
rozmowę związaną z książkami i przygotowaniami do szóstego roku nauki w ich
szkole.
Bliźniacy starali się zmienić temat ,ale ich mama nie odpuszczała i cały czas w
niego
drążyła.
Po zjedzonym posiłku każdy zmęczony po całym dniu udał się do swojego pokoju
by
się położyć . Ginni wyjątkowo miała spać ponownie razem z Hermioną. Gryfonka
nie
miała
na razie ochoty spędzać całego tygodnia z Ronaldem w jednym pokoju. Bała się
,że
znowu
by doszło do niemiłej kłótni i padły by ostre słowa.
Kolejne
pięć dni minęło w miarę spokojnie z wyjątkiem piątkowej nocy kiedy Bliźniacy
zorganizowali
pokaz dla całej rodziny ( z wyjątkiem rodziców , którzy by wybuchnę li ze
złości
) swoich nowych cukierków , eliksirów i różnych zabawek. Dopiero sobotni ranek
zaczął
się niezwykle.
-
Miona . Miona ! Miona kochanie ! Wstawaj mamy z Harrym świetny pomysł . Obudził
Gryfonkę
podniecony głos jej przyjaciółki.
-
Już wstaję spokojnie . Hermiona otworzyła oczy , usiadła na łóżku i jak zawsze
przeciągnęła
się .
-
Już wstaję co się stało ? Zapytała bardzo zaciekawiona Miona Rudą.
Hah kolejny rozdział poświęciłam na sprawdzanie go i szlifowanie dwa dni :/ . Nadal mi się nie podoba ,ale obiecałam ,że będę wstawiać codziennie po jednym więc proszę oto on. Następnego możecie spodziewać się już jutro .
~~Nika~~
niedziela, 22 lipca 2012
Odpowiedzi na komentarze
Przepraszam ,że wtrącam posta bez rozdziału c: ,ale chciałabym poświęcić go na odpowiedzenie na wasze komentarze ;)
* po pierwsze strasznie dziękuje za miłe słowa . Nawet nie wiecie jak one mnie motywują i pocieszają.
* po drugie wiem nie jestem utalentowaną pisarką i moje opowiadania nie są dobre ,ale staram się jak mogę - czytam je kilka razy , sprawdzam wszystkie błędy staram się doprowadzić je do perfekcji pod względem stylistycznym .
* po trzecie wiele osób myśli ,że te 5 wczorajszych rozdziałów ,które dodałam napisałam w ciągu jednego dnia . Niestety to mija się z prawdą . Nie chcę was zanudzać całą historią związaną z tym blogiem ,ale opowiadając w skrócie : rozdziały ,które dodałam pisałam od dłuższego czasu ( mam jeszcze pełno rozdziałów i sentencji ,ale nie są one dopracowane ) . Na początku pisałam to tylko i wyłącznie dla siebie nie miałam pojęcia ,że założę bloga o fremione i ,że ktokolwiek przeczyta moje bazgroły . Dopiero po pewnym czasie , gdy miałam gotowe te 5 rozdziałów i podobały mi się one dałam je przeczytać mojej koleżance . To dzięki niej założyłam tego bloga i zaczęłam pisać dla innych a nie dla siebie . Dlatego proszę nie piszcie ,że zwracam mało uwagi na dopracowanie ich i ,że napisałam je byle napisać i by mieć spokój bo tak na prawdę pisałam je bardzo długo. ( Hah tak wiem znowu moje zdania się powtarzają i powracam do tego samego co pisałam na początku ,ale już taka jestem nie umiem inaczej , nie jestem humanistką i nie umiem jakoś super pisać , jeszcze raz przepraszam za wszystkie błędy i tak dalej.)
~~Nika~~
* po pierwsze strasznie dziękuje za miłe słowa . Nawet nie wiecie jak one mnie motywują i pocieszają.
* po drugie wiem nie jestem utalentowaną pisarką i moje opowiadania nie są dobre ,ale staram się jak mogę - czytam je kilka razy , sprawdzam wszystkie błędy staram się doprowadzić je do perfekcji pod względem stylistycznym .
* po trzecie wiele osób myśli ,że te 5 wczorajszych rozdziałów ,które dodałam napisałam w ciągu jednego dnia . Niestety to mija się z prawdą . Nie chcę was zanudzać całą historią związaną z tym blogiem ,ale opowiadając w skrócie : rozdziały ,które dodałam pisałam od dłuższego czasu ( mam jeszcze pełno rozdziałów i sentencji ,ale nie są one dopracowane ) . Na początku pisałam to tylko i wyłącznie dla siebie nie miałam pojęcia ,że założę bloga o fremione i ,że ktokolwiek przeczyta moje bazgroły . Dopiero po pewnym czasie , gdy miałam gotowe te 5 rozdziałów i podobały mi się one dałam je przeczytać mojej koleżance . To dzięki niej założyłam tego bloga i zaczęłam pisać dla innych a nie dla siebie . Dlatego proszę nie piszcie ,że zwracam mało uwagi na dopracowanie ich i ,że napisałam je byle napisać i by mieć spokój bo tak na prawdę pisałam je bardzo długo. ( Hah tak wiem znowu moje zdania się powtarzają i powracam do tego samego co pisałam na początku ,ale już taka jestem nie umiem inaczej , nie jestem humanistką i nie umiem jakoś super pisać , jeszcze raz przepraszam za wszystkie błędy i tak dalej.)
~~Nika~~
Podziękowanie - Rozdział VI
Dziękuje wam za opinie w komentarzach i nie tylko . To dla mnie bardzo ważne by dowiedzieć się co myślicie o moich bazgrołach . Za wszystkie błędy i utrudnienia w czytaniu strasznie przepraszam. Staram się je wszystkie wychwycić ,ale nie zawsze mi się to udaje . Jeszcze raz dziękuje i ponownie proszę jeżeli tylko macie możliwość to piszcie mi co sądzicie o moich opowiadaniach ( możecie pisać także na mój nr gg 6752013) z góry baaaaaaardzo dziękuje .
~~Nika~~
~~Nika~~
Drzwi
gwałtownie się otworzyły. Gryfonka już miała upaść na podłogę ,gdy w ostatniej
chwili
stojący przed nią Fred złapał ją mocno w pasie. Z perspektywy Ronalda stojącego
w
drzwiach
wyglądało to jak przyłapanie kochanków na gorącym uczynku. Był wręcz pewny
,że
między nimi coś zaszło. Gdyby nic się nie wydarzyło to jego brat by nie był w
samych
spodniach
a jego dziewczyna – bo tak naprawdę jeszcze nie zerwali , nie była by w jego
koszuli
i w samej bieliźnie. Fred szybko pomógł Hermione
stanąć w pionie po czym zabrał
ręce
z jej talii. Dziewczyna odwróciła się plecami do chłopaka i zobaczyła zszokowanego
i
wkurzonego
Rona. Chciała to jakoś wytłumaczyć , wyjaśnić .Wiedziała jak to mogło
wyglądać
,ale w końcu nic nie zaszło w norze między nią a Fredem nic niestosownego .
W
głowie Gryfonki układało się pełno zdań z wyjaśnieniami ,ale z jej ust jak
zawsze w tego
typu
sytuacjach wydostał się tylko bełkot.
-
Ron my …. My nie , to nie tak jak myślisz .
-
Nie wysilaj się Hermiona , przecież mam oczy . Powiedział wkurzony rudzielec i
energiczny
ruchem szturchnął dziewczynę i stojącego za nią Freda łokciem w celu przedarcia
się
przez nich i wydostania z pokoju .
Hermiona
już chciała za nim biec ,ale silny uścisk Freda ją zatrzymał .
-
Daj spokój i tak nic nie zdziałasz do tego głupka dzisiaj nic już nie dojdzie.
-
Ale Fred ty … ty widziałeś co tutaj się wydarzyło i jak to mogło wyglądać .
Jesteśmy
prawie
nadzy . Dziewczyna już chciała wyrwać się z jego uścisku i jednak pobiec za
Ronem
,ale
w tym czasie Fred bez żadnych wahań mocno ją do siebie przyciągnął i przytulił.
Gryfonka
chciała krzyknąć na niego tekstem typu : co ty wyprawiasz ?! i tak dalej ,ale w
tym
momencie
potrzebowała dotyku kogoś tak ciepłego i pozytywnego jak Fred. Bez słowa
sprzeciwu
Miona wtuliła się mocno w jego tors. Chłopak złapał Gryfonkę i podniósł ją
delikatnie.
Dziewczyna wtuliła się w niego jeszcze bardziej a rękami oplotła jego
szyję.
Bliźniak powoli przeszedł z nią przez pokój i w końcu delikatnie położył ją .a
łóżko.
Już chciał ją puścić i wyjść ,ale zatrzymaj go jej smutny głos.
-
Nie odchodź . Wybełkotała Gryfonka przez płacz.
-
Nigdzie się nie wybieram . Fred usiadł na łóżku obok dziewczyna a ta wtuliła
się w niego
tak
samo jak wtedy ,gdy przytulali się stojąc. Nie rozmawiali ze sobą . Po prostu
siedzieli na
łóżku
przytuleni do siebie. Czasami cisza i milczenie jest najlepszą formą rozmowy.
Tak
było
też w tym przypadku . Chłopak objął Mionę jednym ramieniem a drugim głaskał ją
po
jej
gładkich i pachnących włosach. Gryfonce było tak miło i przyjemnie. W środku
czuła
pewne
ciepło , którego nigdy nie czuła przytulając się z nikim innym. Tak samo było
podczas
całowania
się z Fredem nad jeziorem. Dziewczyna czuła jak serce chłopaka bije w
spokojnym
rytmie. Pozwoliło jej się to uspokoić i opanować płacz. Po pewnym czasie
Gryfonce
oczy zaczęły się same zamykać . Jeszcze
przez chwilę była przytomna ,ale potem
pogrążyła
się w krainie snu . Chłopak po pewnym czasie to zauważył , ale nie chciał się
ruszać
by jej nie obudzić . Tak słodko wyglądała ,gdy była spokojna i spała.
Postanowił ,że tą
noc
zostanie z nią , na wypadek ,gdyby się obudziła i potrzebowała wparcia. Fred
delikatnie
wychylił
się i sięgnął po kołdrę , która leżała na łóżku. Gryfonka lekko drgnęła ,ale
się nie
obudziła
,tylko jeszcze mocniej wtuliła do chłopaka. Bliźniak przykrył kołdrą jego i ją
po
czym
sam zamknął oczy i pogrążył się w śnie.
Gryfonkę
obudziły jak zawsze promienie słońca padające na jej policzki . Otworzyła
oczy i zobaczyła
Freda śpiącego w najlepsze. Uśmiechnęła się i delikatnie wygrzebała z jego
objęć uważając by go nie obudzić . Gdy stanęła na nogach mocno się przeciągnęła
po czym wzięła kawałek pergaminu i pióro .
Fred
dziękuje ,że zostałeś ze mną . Dziękuje także za wsparcie z twojej strony ,
jesteś kochany. Bardzo mi pomogłeś . Czuję się już lepiej ;). Mam nadzieję ,że
spotkamy się na śniadaniu .
Hermiona
Dziewczyna
położyła liścik na brzuchu chłopaka i delikatnie pocałowała go w policzek po
czym wyszeptała – dziękuje . Po cichu podeszła do szafki , sięgnęła czystą
bieliznę i ubrania po czym udała się do łazienki. Jak zawsze Gryfonka nalała
olejków zapachowych i aromatycznych do wanny po czym odkręciła kran z gorącą
wodą . Podeszła do lustra , zmyła wczorajszy makijaż , rozczesała włosy i umyła
zęby. Gdy wanna była już pełna dziewczyna weszła do niej i pogrążyła się w
myślach. Tym razem myślała o Fredzie , o tym ,że z nią został i ,że jej pomógł.
Po pewnym czasie ,gdy Miona czuła się w pełni zrelaksowana sięgnęła po żel pod
prysznic i szampon . Delikatnie nalała szamponu na włosy po czym zaczęła je
dokładnie szorować. Woda z jeziora dała po sobie znaki na jej włosach . Gdy już
doprowadziła włosy do porządnego stanu , zaczęła czyścić całe ciało , masując
je przy okazji.
Hermiona poczuła
,że już jest czysta i pachnąca więc wyszła z wanny. Wytarła ciało ręcznikiem a
mokre włosy rozczesała i związała w kitka . Jak zawsze zrobiła sobie delikatne
kreski nad okiem eyelinerem , wytuszowała rzęsy i nałożyła troszeczkę
truskawkowego błyszczyku na usta. Po umalowaniu się i ogarnięciu zdjęła ręcznik
i założyła swoją ulubioną bieliznę ,która była bardzo wygodna. Miona nie miała
dzisiaj ochoty na strojenie się więc ubrała szare dresy z opuszczonym krokiem i
t-shirt z napisem : always hungry. Gdy była już gotowa wyszła z łazienki . Po
drodze zapukała do pokoju Harrego i Ginni. Gdy usłyszała proszę weszła po cichu
i delikatnie do ich pokoju.
- Dzień dobry
śpiochy . Uśmiechnęła się pogodnie i wysłała buziaka w stronę Ginni.
- Dzień dobry .
Odpowiedziała Ruda równo z Wybrańcem .
- Przepraszam
,że wam przeszkadzam ,ale przypominam ,że za pół godziny śniadanie .
- Już za pół
godziny ? Zapytała Ruda zaskoczonym głosem po czym energicznie wyskoczyła z
łóżka w stronę szuflady z ubraniami. Harry powolnie i leniwie się przeciągnął i
założył okulary.
- W takim razie
nie przeszkadzam , do zobaczenia na śniadaniu. Uśmiechnęła się i wyszła.
Pogodna i
optymistycznie nastawiona Gryfonka zeszła po schodach do kuchni. Jak zawze rano
w kuchni siedział pan Weasley i jego żona ,która przygotowywała dla niego
śniadanie.
- Witaj Hermiono
, jak się spało ?
- Dzień dobry
panie Weasley . Dobrze ,ale za krótko . Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
- Nie widać tego
po tobie . Wyglądasz jak zawsze bardzo ładnie a dobrym humorem bije od ciebie
na kilometr. Mężczyzna uśmiechnął się i wypił ostatni łyk kawy . Szybko wstał od stołu i pocałował Molly w
policzek.
- Dziękuje
proszę pana . Miłego dnia w pracy .
- Dziękuje
Hermiono . Mężczyzna wesoło do niej pomachał i wyszedł z nory.
- Zawsze się
gdzieś spieszy. Powiedziała smutnym głosem pani Weasley.
- Wolałabym się
spieszyć niż mieć pełno czasu i nie
wiedzieć co ze sobą zrobić . Powiedziała Miona i usiadła do stołu .
- Och prawie bym
zapomniała , ja też już muszę lecieć. Miłego dnia kochana .
- Dziękuje
proszę pani i nawzajem. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie do Molly
wychodzącej z nory . Kobieta odwzajemniła uśmiech i prawie biegiem wyszła z
domu .
Gryfonka
podeszła do szafek w celu sięgnięcia miseczki na płatki i łyżeczki. Odłożyła je
na stół po czym podeszła do szafki z płatkami po swoje „różowe florencje”.
- Dobry .
Usłyszała Gryfonka za swoimi plecami i mało co nie podskoczyła ze strachu.
Jednak pogodnie
odpowiedziała.
- Dzień dobry .
Po czym odwróciła się by uśmiechnąć się do mieszkańca nory ,który właśnie
zszedł na śniadanie. Jednak jej uśmiech szybko zniknął. Na jego miejscu pojawił
się smutny grymas .
- Ron ja … to po
prostu nie tak jak ci się wydawało.
Ron nie zwracał
uwagi ,kto mu odpowiedział na jego niezbyt przyjemne „dobry” ,ale gdy usłyszał
to zdanie od razu zrozumiał kto mu odpowiedział. Jego zaspany wyraz twarzy
zmienił się w pełen złości grymas.
- Nawet nie chcę
cię słuchać . Wybełkotał po czym szybko podszedł do stołu by ominąć Gryfonkę. Jednak
szybko na ręce poczuł delikatny uścisk jej małej , gładkiej dłoni.
- Zaczekaj
proszę , chcę to wyjaśnić.
- Nie ma nic do
wyjaśnienia . Spałaś z nim !
- To nie prawda
! Wykrzyczała powstrzymując się od płaczu. – My poszliśmy z Ginni i Harrym ,
chodziliśmy po brzegu jeziora . Potem zaproponowałam byśmy poszli na pomost .
Było ciemno i ślisko . Poślizgnęłam się i wpadłam do wody . Zachłysnęłam się i
zaczęłam się miotać w wodzie – mam uraz z dzieciństwa . Zaczęłam panikować .
Fred szybko zdjął koszulę i wskoczył do jeziora by mnie uratować. Gdy już mnie
uratował to zaproponował mi bym założyła jego koszulę . Było zimno. A ta
historia przy drzwiach… już miałam iść
spać ,ale on mnie zatrzymał i poprosił o koszulę byście nie pomyśleli ,że coś
między nami zaszło.
- Ginni mówiła
mi co innego , widziała cię i Freda razem z Harrym !
- Ja … Zawahała
się i przełknęła ślinę .
- Zdradziłaś mnie
! . Dzisiaj też z nim spałaś !
- Nie krzycz na
mnie. Poprosiła przez płacz .
- Jesteś
puszczalską ….
- Dosyć ! Nie
odzywaj się tak do mnie Ronald ! Nie wiesz co się stało ! Nic nie wiesz .
Zraniłeś mnie ! Rozumiesz ? Zraniłeś !
- Kto tu kogo
rani . Wymamrotał pod nosem .
- Ty … ty Ron i
nie tylko mnie ,ale także swoją rodzinę .
- Jak zawsze
bronisz ich , czemu nigdy nie staniesz po mojej stronie !?
- Bo wtedy bym
była niesprawiedliwa wobec Ginni i twojego brata.
- Proszę bądź sprawiedliwa
wobec nich , już nie musisz stawać po mojej stronie . Z NAMI KONIEC !
- I bardzo
dobrze !
- Super !
- Wspaniale !
Ron zrzucił
swoją miskę z płatkami ze stołu i wyszedł z kuchni .
Miska pękła a
mleko z płatkami się rozlało . Powodując huk i bałagan. Hermiona upadła na
kolana . Nikt jej tak nie zranił jak Ron teraz . To
było straszne i dołujące. Gryfonka wzięła szmatkę i zaczęła zbierać kawałki
rozbitej miski oraz ścierać rozlane mleko. Nawet nie wiedziała kiedy z oczu
zaczęły płynąć jej łzy a ona sama pogrążyła się w rozpaczy i smutku.
sobota, 21 lipca 2012
Opinia - Rozdział V
Dziękuje ,że chociaż ktoś poświęcił czas na przeczytanie moich wypocin , wiem ,że nie są one świetne i wiele im brakuje by powiedzieć nawet ,że są dobre :/ Sama jak je teraz czytam to stwierdzam ,że nie są zbyt ciekawe i ,że wiele osób pisze o wiele wiele lepiej jednak chęć napisania fremiony była tak silna ,że nie wytrzymałam :/ Niestety jest mało blogów o ich miłości a jak jakieś są to tylko z 15-30 rozdziałami :/ Ja chciała pisać tak długo aż do momentu gdy Fred umiera ,ale z tego co się dowiedziałam od kilku ludzi ,którzy przeczytali moje opowiadania to stwierdzam ,że chyba ja nie potrzebnie się staram a wy niepotrzebnie poświęcacie czas na czytanie :/ Dodaję ostatni rozdział - proszę o szczere opinie w komentarzach to naprawdę dla mnie bardzo ważne . Mam nadzieję ,że wam się spodoba jak nie to jutro usuwam bloga ,albo jeżeli ktoś jest chętny to oddam go ;)
~~Nika~~
~~Nika~~
Ginni jak zawsze
usiadła z Harrym osobno , to był ich zwyczaj tylko na rodzinnych posiłkach lub
obradach siadali blisko nas tak to zawsze ,gdy byli razem siadali z pewną
przerwą od reszty . Fred razem z Gryfonką usiedli za nimi , dokładnie kilka
metrów od nich ,ale w miejscu ,gdzie idealnie było widać zachód słońca .
Siedzieli tak przez pewien moment w ciszy , wpatrując się z zachód słońca .
Każdy o czymś myślał. Gryfonka myślała o cały dzisiejszym dniu , o kłótni z
Ronaldem o pójściu do starego domu i odkryciu strasznej prawdy jaka dotknęła
rodzinę ,która w nim mieszkała , potem pomoc Fredowi , przyjemną kąpiel ,
rozmowę z Harry , obiad – wszystko z najdrobniejszym szczegółem sobie
przypominała a potem obmyślała jak mogła to inaczej rozegrać.
Fred natomiast
myślał co może zrobić by zbliżyć się do Gryfonki i by spędzić z nią noc . Nie
był typem chłopaka jak Draco Malfoy albo inni ślizgoni ,którym tylko zależało
by przelecieć dziewczynę ,ale bardzo chciał się położyć obok niej i poczuć z
bliska jak ładnie pachną jej włosy oraz ona sama w sobie .
Ginni i Harry
się do siebie przytulili , po czym zaczęli się całować . Hermiona gdy to
zobaczyła to coś ją zabolało, kiedyś by siedziała przytulona do Rona i by się z
nim całowała a teraz ? Teraz siedzi obok Freda ,któremu dzisiaj wyjątkowo
odbija – może to efekt jakiś nowych cukierków ,które wymyślili razem z Georgem
a może po prostu się o coś założył lub chce zrobić Ronowi na złosć ? Gryfonka
musiała przyznać Fred był przystojny , bardzo ,ale to nie zmieniało faktu ,że
był jej rodziną ? Hmmm już chyba nie rodziną , chociaż Weasley’owie to była jej
rodzina może nie na papierze i tak dalej ,ale gdzieś w środku czuła się jako
członek ich rodziny . W każdym razie Fred to był jej kolega … tak to dobre
określenie. Lubiła go , często poprawiał jej humor i często mogła się z niego
lub z nim pośmiać ,ale nigdy bliżej nie rozmawiali ani nie zbliżali się zbytnio
do siebie . Z rozmyślenie wyrwał ją jego głos :
- Oni zajęli się
sobą to może by pójdziemy się przejść na jezioro i na przykład popuszczać
kaczki ?
- Tak to dobry
pomysł . Uśmiechnęła się do niego serdecznie .
Fred wstał po
czym podał jej rękę by pomóc jej wstać .
Hermiona zdjęła buty i poszła za Fredem . Szli jak zawsze w ciszy . Fred nie
mówił jej dokąd ją prowadzi powiedział tylko ,że nad brzeg jezioro . Hermiona
nie była z natury dociekliwa i ciekawska ,dlatego nie pytała go o szczegóły . W
końcu nie wytrzymała i zapytała .
- Fred , gdzie
my właściwie idziemy ?
- Już jesteśmy .
Uśmiechnął się po czym zdjął buty i podwinął nogawki . – Chodź ze mną
popuszczamy kaczki . Podał jej rękę . Hermiona uścisnęła jego dłoń i podeszłą z
nim do brzegu . Zaczęli szukać razem kamieni odpowiednich do puszczania kaczek
.
- Patrz i ucz
się . Uśmiechnął się łobuzersko jak zawsze i puścił kaczkę . Wyszły mu cztery .
- No no nieźle .
Powiedziała Gryfonka .- Teraz moja kolej . Wzięła kamyk , ustawiła się i
puściła aż pięć kaczek . – Tak się puszcza kaczki ,ale i tak jestem pod
wrażeniem ,że znasz tą mugolską zabawę .
- Dużo
czarodziejów ją zna . Zwłaszcza synowie czarodziejów ,którzy mają świra na
punkcie mugoli . Uśmiechnął się i zaśmiał .
Gryfonka także
się uśmiechnęła i zachichotała .
- Woda jest
strasznie ciepła , wejdziesz ze mną ?
Miona spojrzała
na niego ze zdziwieniem.
- Chyba śnisz ,
nie wejdę do tej wody .
- Dlaczego nie ?
po domach starych chodzisz a ze mną do wody nie chcesz wejść ?
- Przepraszam
,ale jakoś nie zbyt interesująco wygląda ta woda .
- Jak chce ja
wchodzę . Fred szybkim ruchem zdjął
koszulę i jeansy po czym szybko wbiegł
do wody .
- Zwariowałeś !
- Możliwe ,ale
jest fajnie !
Hermiona zaczęła
się śmiać . Fred wyrabiał najróżniejsze śmieszne rzeczy . Rzucał się , pływał ,
turlał , nurkował udawał ,że się topi wszystko po kolei , wyglądało to jak
zawsze bardzo komicznie . Hermiona ledwo co wytrzymywała ze śmiechu . W końcu
rudzielec wyszedł z wody troszeczkę się trzęsąc i specjalnie zgrzytając zębami
.
-
H-h-her-r-r-r-r-miono przytul z-z-z-z-zimno mi . Nadal zgrzytał zębami . Na
jego skórze pojawiła się gęsia skórka . Gryfonka zaśmiała się .
- Trzeba było
nie wchodzić .
-
B-b-b-bła-a-a-agam .
- Hahahahahah
wariat .
- Taka jesteś ?
Zapytał z trudem udając ,że jest poważny
- Tak . Wypięła
do niego język .
Fred jednym
szybkim ruchem złapał ją w uścisk i mocno przytulił.
- Czujesz jaki
jestem mokry ?
- Fred bałwanie
puszczaj ! Krzyczała przez śmiech.
Fred jeszcze
bardziej ją przycisnął do siebie w końcu gryonka wyswobodziła się z jego
uścisku.
- O ty nie dobra
. Chciał ją złapać za rękę ,ale ona uciekła z prędkością światła .
- Złap mnie
jeśli ci zależy ! Krzyknęła po czym uciekła gdzieś pomiędzy drzewami przy
jeziorze.
Chłopak się
uśmiechnął i szybko pobiegł w stronę Gryfonki . On ją gonił , ona uciekała .
Miona śmiała się w najlepsze a Rudzielec coraz bardziej przyspieszał by ją w
końcu złapać . Ganiali się tak dobre 20 minut . W końcu Hermiona zaczęła się
tak mocno śmiać ,że zwolniła tempa co od razu wykorzystał Fred i ją złapał .
- Mam cię .
Podniósł szybko Gryfonkę na ręce i zaczął iść w stronę jeziora .
- Fred nie ,
błagam Fred , aaaaa błagam Fred nie !
Fred jej nie
słuchał . Niósł ją prosto do jeziora .
- Co zrobisz bym
cię nie wrzucał ?
- Wszystko tylko
błagam puść . Błagam Fred błagam .
- Hmmmm w takim
razie poproszę o powiedzenie : Fred jesteś boski , nigdy nie znałam takiego
fajnego kolesia jak ty .
- Nigdy w życiu
! Wypięła do niego figlarsko język i złapała go rękami za szyję by jej nie
puszczał .
- W takim razie
…
- Nie Fred nie
eeee !
W jednym
momencie chłopak przyspieszył i wbiegł z Gryfonką do wody .
- Jesteś …
jesteś wariatem . Krzyknęła po czym złapała go jeszcze mocniej by jej nie
wypuścił z objęć. Jezioro mimo ,że na pozór małe to bardzo głębokie a Gryfonka
przez uraz z dzieciństwa nie za bardzo lubiła głębokie wody .
- Za to ludzie
mnie lubią . Uśmiechnął się do niej i chciał ją puścić ,ale w tym momencie
Gryfonka wtuliła się do niego jeszcze bardziej i zaczęła go na nowo błagać by
jej nie puszczał . Fred spełnił jej prośbę i przytulił ją do siebie .
- Płyniemy dalej
?
- Nie ! Nie Fred
nie . Proszę.
- Spokojnie nie
puszczę cię .
Gryfonce lekko
ulżyło , ucieszyła się ,że mimo wszystko jest bezpieczna w jego objęciach i ,że
raczej nic głupiego nie zrobi .
- Idziemy na
płytką wodę ?
- Tak proszę .
Fred podpłynął z
Gryfonką na sam brzeg jeziora ,gdzie woda sięgała trochę ponad pas ,ale było
płytko . Gdy Miona poczuła grunt puściła się chłopaka a ten uczynił to samo ,
bowiem nie chciał być nachalny . Stali jak przez chwilę patrząc się na siebie ,
gdy w końcu Fred chlapnął wodą w stronę gryfonki.
- O nie , teraz
przesadziłeś , nie żyjesz !
Zaczęli się
chlapać raz mocniej raz lżej. Byli cali mokrzy ,ale nie przeszkadzało im to .
Chlapali się tak aż do utraty tchu w końcu Fred dał Hermionie satysfakcję
wygranej i skapitulował . Miona ucieszona ze swojej wygranej ożywiła się i
miała straszną ochotę na wygłupy . Zaczęłą zaczepiać zmęczonego Freda ,
szturchała go , popychała , starała się przewrócić ,ale to nic nie dawała ,
stał jak skała i nie reagował . W końcu gdy zrezygnowana Hermiona odwróciła się
do niego plecam ten naskoczył na nią od tyłu mocno przytulając i razem z nią
się przewracając .
- Hahahahahah co
ty wyprawiasz .
- Odpowiadam na
twoje zaczepki .
Turali się po
dnie jezioro przez kilka dobrych minut . Potem na nowo zaczęli się chlapać o
szturchać w końcu oboje zmęczeni pomogli sobie nawzajem wstać i stali
naprzeciwko siebie patrząc sobie w oczy . Było bardzo romantycznie . Blask
księżyca i gwiazd odbijał się od wody i oświetlał ich ciała oraz twarze . Mimo
,że Hermina miała rozmyty makijaż to i tak wyglądała pięknie , a Fred z
poczochraną fryzurą wyglądał męsko ,albo także słodko , jak mały chłopiec po
bójce z kolegami . Patrzyli sobie przez kilka minut prosto w oczy . Hermiona
starała się odszyfrować o czym myślał teraz Fred a Fred myślał o tym ,że poznać
dotyk i smak jej ust czy odpuścić sobie i odprowadzić ją do domu . Stali tak
wpatrzeni w siebie i pogrążeni w swoich myślach oraz marzeniach . W końcu Fred
chciał się odezwać i przerwać ciszę ,ale Hermiona mu nie pozwoliła . Szybko
pocałowała go w usta . Fred był tym zaskoczony ,ale odwzajemnił pocałunek
gryfonki . Całowali się na początku delikatnie jak para nastolatków podczas
swojego pierwszego pocałunku . Niby namiętnie ,ale bardzo nieśmiało i
delikatnie . Potem niewinny pocałunek przerodził się z pełen namiętności i
pożądania taniec zmysłów ich języków oraz warg. Na początku ich wargi się
stykały i muskały . Delikatnie potem coraz bardziej namiętnie i pożądliwie ,gdy
w końcu ich pocałunek zmienił się w coś więcej . Ich języki się dotknęły na
początku nieśmiało potem coraz śmielej i coraz dotkliwiej muskały się ,
dotykały . Fred od czasu do czasu lekko przygryzał wargę Gryfonki . Ona z
rozkoszy zaczęła mocniej oddychać . Wplotła ręce w jego bujne rude włosy i
jeszcze namiętniej złączyła się z nim w pocałunku . Fred podniósł ją a ona
oplotła go nogami w pasie . Chłopak mocno objął ją w pasie . Stali tak w
jeziorze złączeni w pocałunku jeszcze przez dłuższy czas . Dopiero po
kilkunastu minutach Fred niosąc Gryfonkę wyszedł z jeziora i delikatnie oparł
jej plecy o drzewo rosnące najbliżej jeziora . Było im tak miło , tak
przyjemnie . Mimo ,że byli zmarznięci to coś w środku ich rozgrzewało , nigdy
nie czuli się tak jak teraz . Chcieli by ta chwila trwała jak najdłużej . Fred
powoli zaczął podciągać sukienkę Miony w celu zdjęcia jej . Gryfonce to nie
przeszkadzało , wręcz idealnie pasowało.Gdy Fred podciągnął sukienkę
wystarczająco wysoko Miona podniosła ręcę po czym chłopak delikatnie pozbawił
ją sukienki , którą odrzucił gdzieś na bok . Całowali się w swoich objęciach
przez dłuższy czas w blasku księżyca . Po pewnym czasie Fred zrobił śmielszy
krok i chciał odpiąć stanik Gryfonki , lecz ona w tym czasie odwróciła głowę .
- Przepraszam .
Wymamrotała opuściła ręce i
wyswobadzając się z uścisku chłopaka .
- Nie masz za co
. Chłopak zrozumiał ,że Miona nie jest jeszcze gotowa i ,że to dzieje się za
szybko . Kilka godzin temu pokłóciła się z swoim chłopakiem – jego bratem a
teraz całuje się z nim .
- Powinniśmy już
iść . Wyszeptała mu do ucha . – Robi się późno pewnie Harry i Ginni zamartwiają
się i myślą gdzie jesteśmy.
Chłopak pokiwał
głową na znak ,że się z nią zgadza . Podał Gryfonce sukienkę po czym sam wziął
swoją koszulę i spodnie . Chciał pomóc się Hermionie ubrać ,ale jej bielizna
była cała mokra od zabaw w jeziorze a sukienka od wody zrobiła się jeszcze
bardziej obcisła więc stwierdziła ,że niepotrzebnie będzie się starać by
wcisnąć na siebie małą czarną jak i tak to się nie uda . Chłopak zaproponował
jej by ubrała się chociaż w jego koszulę by nie zmarzła . Miony nie trzeba było
długo namawiać . Było naprawdę zimno mimo ,że było lato . Dziewczyna wzięła od
Freda koszulę i założyła ją na siebie . Koszula była troszeczkę za duża. A
mówiąc troszeczkę miała na myśli bardzo . Wyglądała w niej jak w sukience babci
. Co prawda była elegancka ,ale sięgała jej prawie do kolan i była dużo za duża
. Fred nie był gruby , był chudy ,ale za to bardzo wysoki a Gryfonka była
średniej wielkości wzrostu , miała ładną figurę i idealną wagę nie była ani za
gruba ani za chuda ,wręcz w sam raz .
Gdy Fred ubrał
już swoje jeansy a Miona jego koszulę udali się w drogę powrotną do nory .
Przez dłuższy
czas jak to mieli już chyba w zwyczaju szli w kompletnej ciszy , potem się
trochę szturchali i jeszcze odrobinę wygłupiali . Oboje byli zmęczeni nocnymi
zabawami w jeziorze więc zdecydowali ,że nie będą tracić na bezsensowne rozmowy
o byle czym i resztę drogi spędzą w ciszy. Oboje pogrążyli się w myślach . Fred
myślał o jutrzejszym dniu i o tym jak może ponownie spędzić tak cudowny czas z
Gryfonką . Natomiast Hermiona myślała o Ronie o ich całej kłótni , o szkole , o
tym ,że za tydzień wracają na rok do Hogwartu – tak naprawdę ich ostatni rok
spędzony wspólnie . Szkoła magii nie będzie taka sama bez towarzystwa wybrańca
i Ronalda. Pewnie ,gdy oni wyjadą ona zostanie sama i większość czasu będzie
siedziała jako szara myszka w bibliotece a jej jedynym towarzystwem będą stare
książki i kurz. Na samą myśl o tym humor jej się pogorszył . Co prawda bardzo
lubiła się uczyć i czytać ,ale zawsze miała satysfakcję ,że jak skończy i
pójdzie do pokoju wspólnego to poczuje to ciepło i radość bijącą od jej
przyjaciół. Z wesołego uśmiechu na twarzy Gryfonki zrobił się smutny grymas.
Bardzo chciała zacząć myśleć o czymś innym na przykład o tym jak miło spędziła
wieczór z bliźniakiem , jednak Hogwart i myśl o samotności nie dawała jej
spokoju .
- Ginni i Harry
musieli już iść do domu . Powiedział Fred wybudzając Hermionę z myśli.
- Słucham ?
Hermiona nie zrozumiała co powiedział do niej chłopak zbyt bardzo jeszcze była pogrążona
w swoich myślach.
- Mówię ,że
Ginni i Harry już pewnie poszli do domu.
Hermiona nie
wiedziała z początku o co chodzi chłopakowi . Dlaczego nagle po tak długiej
przerwie bez rozmowy zaczyna temat o Rudej i jej ukochanym chłopaku. Dopiero
potem jakby obudziła się ze snu i przypomniała sobie ,że to z nimi przyszli oglądać
zachód słońca .
- Aaaa .
Rozejrzała się do okoła w miejscu w którym na moment ustali . – Pewnie są już u
Harrego w pokoju i się zabawiają .
Gryfonka nie
wiedziała co innego odpowiedzieć chłopakowi . Bełkot ,który się z niej wydostał
był jedyną sensowną odpowiedzią na ,którą ją było w tym momencie stać. Nie
powiedziała już ani słowa więcej i szybki , zdecydowanym krokiem ruszyła w
stronę nory nie zwracając uwagi na Freda. Chłopak nie wołał jej by na niego
zaczekała , szedł za nią z tyłu dzięki czemu mógł podziwiać jej zgrabne nogi i
jędrne pośladki ,które seksownie podkreślały czarne majtki z koronką . Gdy byli
już kilka kroków od nory Hermiona tylko krzyknęła dobranoc i prawie sprintem
wbiegła do domu po czym szybko udała się na górę . Miała nadzieję ,że Rona nie
będzie w jej i Rudej pokoju . Tak naprawdę to był pokój jej i Rona bo jej przyjaciółka
każdą noc spędzała w pokoju wybrańca . Nie zdecydowanym ruchem chwyciła klamkę
,gdy nagle usłyszała za sobą zadyszany głos .
- Miona ,
za-zaczekaj . Ledwo żyję . Ależ przyśpieszyła . Powiedział chłopak słodko się
uśmiechając. – Masz moją koszulę . Nie ,że nie chcę byś ją nosiła czy coś ,ale
to by mogło dziwnie wyglądać ,gdybyś weszła do pokoju w mojej koszuli i byś
zastała Ronalda lub Ginni lub kogokolwiek.
- A no tak ,
masz rację . Poczekaj już ją zdejmuję. Gryfonka oparła się o drzwi w celu zdjęcia
koszuli . Chłopak stał lekko pochylony nad nią . Hermiona już miała zdjąć
koszulę , gdy nagle ciężkie drewniane drzwi od jej pokoju się otworzyły.
Subskrybuj:
Posty (Atom)