Zrozpaczona i zraniona gryfonka biegła ile sił
w nogach w stronę starego domu , który kiedyś był zamieszkany przez mugoli
kilka wieków temu a teraz jest opustoszałą i zapomnianą ruderą . Nie obchodziło
ją już nic , to ,że jest tylko w koszuli , to że nie ma butów , że nie jest
umalowana , że każdy może ją zobaczyć i
wyśmiać ( oczywiście tylko czarodzieje bo mugole nie mieli pojęcia o tym
miejscu , zresztą było ono dobrze strzeżono przez zaklęcia ) . Chciała tylko
uciec i zostać na chwile sama . Ogarnąć swoje emocje i sprawy . Poukładać myśli
i zastanowić sie co dalej . Często kłócili sie z Ronem ,ale on sie nigdy nie
wyżywał na nikim i nie ranił jej takimi
ostrymi słowami , zawsze padały nic nie znaczące słowa typu : spadaj , mam cię
dosyć , wkurzyłeś mnie , odejdź ,ale nigdy nie padały takie ostroe słowa jak
podczas dzisiejszej kłótni . Możliwe ,że był zły ,ale to go nie tłumaczyło .
Wiedział ,że ginni jest wrażliwa i ze łatwo ją urazić a mimo to nakrzyczał ,
nawet mało powiedziane. Nawrzeszczał to jest dobre słowo na opisanie jego czynu
. Nawrzeszczał na nią i po chamsku
potraktował .
Fred
wyszedł z nory i rozglądał sie po całym ogrodzie w poszukiwaniu Gryfonki ,
chciał jej pomóc. Podobała mu sie od dawna ,ale nie aż tak . Dopiero dzisiaj
jak zobaczył ją w tym skąpym wdzianku zrozumiał jaka jest piękna i ,że pragnie
jej i jej ciała. Nie patrzył na nią wcześniej i nie zalecał sie do niej ze
względu na Rona ,ale teraz jak oni sie pokłócili i Ron ją tak potraktował ,
zresztą go też w końcu rzucanie się z pięściami na brata nie jest normą , nawet
w ich rodzinie . Od ich kłótni miał
drogę wolną do Hermiony i gotowy podryw
przy okazji . Przecież dziewczyny lecą na czułych i wrażliwych kolesi ,którzy
je chętnie wysłuchają i im pomogą . On miał okazje teraz u niej zapunktować .
Miał nadzieje ze gryfonka zwróci na niego uwagę i może to z nim Będzie chciała
spędzić dzisiejszy wieczór a może nawet
noc – tak na poprawę humoru po przedstawieniu z Ronaldem. Hermiona w
końcu dobiegła to starego domu. Wyglądał on tragicznie . Zniszczony z dziurami
w ścianach , wyrwanymi drzwiami z nawiasów , potłuczonymi oknami i pajęczynami
w każdym zakątku . Stała tak przez moment i patrzyła na dom porośnięty bujną
roślinnością , wyobrażała sobie jaki ten dom musiał być kiedyś piękny i ile
szczęścia musiało w nim być . A teraz został on porzucony , zapomniany … w
sumie jak ona . W końcu Gryfonka z strachem w oczach odważyła się wejść do
środka. Było w nim ciemno mimo ,że promienie słońca wpadały przez różne dziury
w dachu i inne szczeliny w domu . Wszędzie było pełno pajęczyny . Zamiast
dywanu była trawa i kamienie – niektóre z tego domu . Kujonka szła pustym ,
wąskim korytarzem na ,którym na końcu znajdowały się schody . Po bokach były
różne drzwi do różnych pokojów , łazienki oraz kuchni . Hermiona na początku
chciała obejrzeć cały dom ,ale gdy zbliżyła się do schodów pokusa wejścia po
nich na piętro była o wiele większa niż przeszukanie domu w celu znalezienia
chociaż jednej oznaki tego ,że kiedyś było tu pięknie i mieszkali tu ludzie .
Ostrożnie
postawiła nogę na starych i strasznie skrzypiących
schodach. Bardzo się bała ,ale coś ją ciągnęło na górę .
Fred
strasznie chciał znaleźć hermione , na niczym mu teraz bardziej nie zależało niż
na znalezieniu jej . Nie wiedział gdzie Gryfonka mogła sie udać. Był bez radny
, mógł jedynie zdać sie na intuicje , która często go zawodziła. Chłopak usiadł
na moment na zielonej trawie obok nory ,zamknął oczy i zaczął Myślec gdzie by
sie udał , gdyby był zrozpaczona nastolatka . Nic mu nie przychodziło do Glowy
. Ani jeden nawet najmniejszy pomysł . Chłopak był przekonany .że już jej nie
znajdzie . Poddał sie i wstał . Postanowił odpuścić i pójść do domu . W tym
momencie wpadł mu do Glowy jeden pomysł : "opuszczony mugolski dom" .
No tak idioto jedyne miejsce gdzie będzie sama i będzie czuła się jak w domu w
końcu jest z rodziny mugoli i żyje wśród nich -powiedział do siebie po czym szybko pobiegł w
stronę domu .
Gryfonka
ostrożnie weszła po schodach bojąc się ,że w każdej chwili może spaść i coś
sobie zrobić , była by wtedy bez radna – nawet nie wzięła różdżki . Gdy już
weszła na górą zobaczyła pokój zabity deskami . Normalnie by go ominęła na
kilometr ,ale w tym momencie było inaczej to właśnie do tego pokoju ją tak
ciągnęło , to właśnie dla tego pokoju pokonała strach i weszła po tych
cholernych schodach . Zaczęła zrywać deski . Z całej siły starała się je
oderwać w końcu gdy jej się udało otworzyła drzwi . Doznała szoku . Pokój ani
trochę nie był zniszczony jak reszta domu , tapeta była tylko trochę zdarta a
na suficie były plamy od wilgoci. Oprócz tego wszystko było poukładane i czyste
. Był to pokój dziecięcy . Była w nim kołyska , zabawki i inne przybory dla
dzieci . Na półkach było pełno poustawianych zdjęć rodziców dziecka . Większość
była ze szpitala, gdy mama tego maleństwa nosiła je jeszcze w brzuchu . O dziwo
nie było ani jednego zdjęcia dziecka . Nawet śladu po jego pobycie w tym
miejscu . Jakby nigdy się nie narodziła . Hermiona zaczęła przeszukiwać
szuflady , były w nich same ubranka dla dzieci i tego typu rzeczy w końcu
natrafiła na wycinek z gazety :
POTWORNY WYPADEK SAMOCHODOWY
Straszny
wypadek wydarzył się rodzinie Wolton. Historia jest przerażająca i drastyczna .
W
dniu
28.05.1986r. na ulicy Embrighten Road w wypadku samochodowym zginął mąż panny
Luise
Wolton. Pijany kierowca ciężarówki wjechał w samochód pana Roberta Woltona z
niesamowitą
prędkością. Panna Luise nie została poinformowana o wypadku samochodowym
,
z powodu pobytu w szpitalu . Dopiero ,gdy pani Luise wyszła ze szpitala po
poronieniu
dowiedziała
się o tragicznej śmierci jej męża . Zdesperowana Luise wiele razy próbowała
popełnić
samobójstwo jednak nigdy jej się nie udało . Kilka razy była w psychiatry ku
dopiero
,gdy stwierdzono ,że wyzdrowiała i nie potrzebnie przebywa w szpitalu .
Wypuścili
panią
Luise po czym po jednym dniu dowiedziano się o jej samobójstwie . Powiesiła się
jednak
przedtem poszła zrobić sobie tatuaż o treści
„ na zawsze dla Roberta i Sofi Wolton
moich
skarbów bez , których nie umiem żyć” .
W Hermionę uderzyła fala płaczu .
Kiedyś ,gdyby z nią zerwał Ron lub by mu się coś stało
ona też by zapewne się zabiła lub
pogrążyła w depresji a teraz ? Teraz tylko czuła pustkę ,
złość i rozpacz , ale nie myślała
o tym by coś sobie zrobić. Jedyne co to był płacz i łzy ,które
spływały w niezliczonej ilości
jak strumienie wody po jej policzkach . Gryfonka usiadła przy
łóżeczku dziecka i pogrążyła się
w płaczu . Kochała Ronalda ,ale po tym co jej zrobił już nic
do niego nie czuła . Po prostu
musiała wyrzucić z siebie emocje poprzez płacz .
Fred w końcu dobiegł do opuszczonego
domu . Bał się wejść do środka ,ale wiedział ,że
Hermiona tam jest i wiedział ,że
musi ją z tamtą zabrać . Mimo ,że się bał to wszedł do
środka . Rozejrzał się po
parterze w celu znalezienia Gryfonki ,ale jej nie ujrzał. Stanął na
środku korytarza i myślał co
zrobić dalej może jej tu nie ma , może niepotrzebnie traci czas
na przeszukiwanie tej rudery .
Może Miona już dawno wróciła do nory . Jednak musiał się
upewnić czy jej tu na pewno nie
ma . Chłopak rozglądał się uważnie penetrując każdy kąt
opuszczonego domu . W końcu
ujrzał schody prowadzące na piętro . Stanął przed nimi nie
pewnie . Zastanawiał się czy
wejść po nich i zaryzykować czy spanikować i odejść . Po
chwili myślenia usłyszał kobiecy
płacz . Nie zastanawiał się ani chwili dłużej i wbiegł po
schodach na górę W połowie
schodów nagle poczuł jak pod nogą traci grunt. Stare schody po
jego ciężarem i mocnym naciskiem
uległy i rozpadły się . Fred szybko ręką złapał się za
wystającą belkę . Teraz liczyły
się tylko sekundy , czy będzie miał siłę się podciągnąć czy
spadnie i potłucze się ,albo
złamie rękę lub nogę .
Hermiona
pogrążona w płaczu , zwinięta w kłębek nagle usłyszała głośny huk jakby coś się
waliło , szybko wybiegła z pokoju i pobiegła w stronę schodów . Zobaczyła kogoś
trzymającego się ostatkiem sił za belkę . Szybko ,ale delikatnie zeszła po
schodach ,by pomóc osobie . Nie myślała o tym czy jej się coś stanie czy ta
osoba to ktoś zły lub coś w tym stylu . Liczyło się tylko to by pomóc tej
osobie. Szybko chwyciła nieznajomą osobę za rękę i starała się ją podciągnąć .
Fred
nagle poczuł jak ktoś łapie go za rękę i pomaga mu . Czuł ,że to była kobieta
bo mężczyzna by miał silniejszy uścisk ręki i by go podciągnął jednym ruchem
ręki. Jednak był wdzięczny bogu za to ,że chociaż ktoś mu pomaga . Z całej siły
starał się podciągnąć w końcu się udało , dzięki pomocy kobiety . Ostatkiem sił
wspiął się na schody i ujrzał te piękne orzechowe oczy i brązowe loki opadające
na twarz dziewczyny .
-
Fred ! O mój boże Fred . Dziewczyna rzuciła się na chłopaka . Zarzuciła mu ręce
na szyję i mocno przytuliła .
-
Miona jak dobrze ,że to ty . Chłopak przytulił ją jedną ręką a drugą podpierał
się o stabilny stopień schodów .
Gryfonka wyrwała się z jego uścisku złapała go
za rękę i wciągnęła szybko na górę by ponownie nie spaść ze schodów .
-
Nic ci nie jest ? W ogóle co ty tu robisz !? Była zła ,że tu przyszedł i
naraził się na niebezpieczeństwo .
- Nie , jestem cały . To twoja
zasługa . Przyszedłem tu bo się martwiłem ,że coś sobie zrobisz
lub coś ci się stanie .
- Jaki ty jesteś głupi !
Narażałeś się na niebezpieczeństwo , poza tym jestem duża i
umiem o siebie zadbać !
-
Tak ,ale pokłóciłaś się z tym debilem i płakałaś …. W tym momencie Gryfonka szybko otarła ręką
oczy i policzki od łez . Chłopak kontynuował - ….. pod wpływem emocji
dziewczyny robią różne rzeczy , a ja nie chciałem by ci się coś stało .
- To miło z twojej strony ,ale to
i tak było głupie ! Gryfonka krzyknęła i odwróciła się od
niego .
-
No przestań jestem duży umiem o siebie zadbać . Chłopak uśmiechnął się
łobuzersko a Miona zachichotała . – Możemy już stąd iść ? Ten dom nie jest
odpowiednim miejscem do rozmawiania i spędzania w nim czasu .
-
Nie możemy stąd zejść . Zrobiłeś mega dziurę w schodach . Powinieneś schudnąć.
Gryfonka zaśmiała się .
- Gdyby nie to ,że to piętro może
się za chwilę zawalić już dawno byś leżała na ziemi i
błagała mnie o to bym przestał
cię ….
-
Mnie co ? Zapytała zaciekawiona.
-
Dokończę ,gdy w końcu stąd zejdziemy .
-
To się nazywa szantaż ,ale zgoda .
Fred
uśmiechnął się do Miony i podał jej rękę . Ostrożnie zeszli po schodach i w
końcu znaleźli się na parterze . Chłopak od razu się uśmiechnął . Cieszył się
,że w końcu zeszli z piętra strasznie się bał na nim stać ,ale nie mógł tego
pokazać ani powiedzieć Hermionie w końcu z pozoru był odważny i męski .
-
Już zeszliśmy więc może puścisz moją rękę i powiesz mi co byś mi zrobił ?
Zapytała
z ciekawością w głosie Gryfonka .
-
A no tak . Chłopak puścił rękę Miony – Co bym tobie zrobił hmmm no niech się
zastanowię. Na przykład to . I w tym momencie Fred podniósł Hermionę ,
przerzucił ją przez ramie i szedł z nią w stronę wyjścia . Gryfonka tylko
pisnęła z przerażenia i zaskoczenia .
-
Fred ! Aaaaaa puszczaj . Fred . Gryfonka zaczęła go bić delikatnie pięściami o
plecy.
- Jesteś pewna ,że mam cię puścić
? Wtedy spadniesz i się poobijasz .
- Fred . Hahahahahah . Proszę to
nie jest zabawne !
- A jednak się śmiejesz .
-
To jest śmiech połączony z rozpaczą. Proszę Fred ! Zaraz puszczę pawia .
-
Nie zrobisz tego , poza tym jestem pewien ,że twój paw by pięknie komponował
się z moim t-shirtem . Znowu się łobuzersko uśmiechnął .
-
Fred proszę ! Gryfonka nadal nalegała mimo ,że jej się to podobało to chciała w
końcu znaleźć się na ziemi.
-
No dobrze ,ale coś za coś . Co dostanę w zamian ?
- Hmmmm niech no się zastanowię .
Porządnego kopa w dupe . Zachichotała. A wtedy
chłopak ją mocno podrzucił po
czym złapał nad biodrami i opuścił na ziemię .
- Dziękuje . Chciała już odejść w stronę nory
,ale chłopak złapał ją za rękę i odwrócił
w swoją stronę .
- Coś za coś pamiętasz ?
- No dobra . Powiedziała
niechętnie . – Co byś chciał w zamian ?
- Hmmm no nie wiem , nie wiem . Moooże ….
- Może co ?
-
Może buziak w policzek na dobry początek
?
- Nie wiem co to ma znaczyć ,ale
ok. Gryfonka lekko pocałowała chłopaka w policzek.
- Możemy już iść umieram z głodu
, pewnie minęło kilka godzin .
- Ja tak samo . Uśmiechnął się
łobuzersko i poszedł z Mioną w stronę nory . Gdy byli
już kilka metrów od nory nagle
wybiegła Ginni i rzuciła się na Hermionę .
-
Jeju jak się o ciebie martwiłam ! Gdzie ty tak długo byłaś !?
-
Rozmawiałam z Fredem przyszedł do mnie ,gdy potrzebowałam towarzystwa ,
jednak samotność to nie najlepszy
pomysł na rozwiązanie problemów .
- Mówiłam to Harremu ! Jednka
czasami nie warto go słuchać.
- To może ja zostawię was same .
Wtrącił Fred i wszedł do środka nory .
Ruda złapała Hermionę za ręcę i
na nowo zaczęła rozmowę .
-
Na pewno wszystko ok. ?
- Tak kochanie . Gryfonka
uśmiechnęła się do przyjaciółki .
-
To się cieszę . Ron chyba mocno przeżywa bo jak Harry był z nim pogadać to
tylko
słyszał jak latają różne
przedmioty po pokoju . Nawet go nie wpuścił .
-
Ruda proszę nie wspominaj o nim , między nami skończone .
-
Ja … ja przepraszam myślałam ,że to tylko zwykła kłótnia w końcu nie ściągnęłaś
bransoletki od niego .
Powiedziała skruszona
- A no tak , w sumie zapomniałam o niej .
Przepraszam ,że zmieniam temat ,ale może
pomożesz mi się ogarnąć i
pójdziesz ze mną na obiad bo umieram z głodu .
-
No pewnie ! Ruda uśmiechnęła się , złapała Mionę za rękę i pociągnęła w stronę
łazienki i pokoju .
Wiesz co,szczerze Ci powiem - I DOBRZE ŻE Z NIM SKOŃCZYŁA |D nie lubię RONALDA D:
OdpowiedzUsuńFreeed <3
Dzięki Tobie aż sama mam ochotę coś napisać ! :)
Nieźle się zapowiada ja Ci powiem ^^ + Tylko ten rozdział mi się podobał, no i końcówka/połowa poprzedniego bo był FREEEEEED *_*
Trzymaj tak dalej :D Z chęcią poczytam co jeszcze tam pobazgrolisz. ;)
p.s.
uważaj na błędy ortograficzne i niedokończone zdania,bo zauważyłam ;)
Pozdrawiam ^.^
Dziękuje za twoją opinię ;) Ja miałam dokładnie tak samo ,gdy czytałam inne blogi o fremione lub dramione ( też jestem fanką draco i hermiony :D ) i ,gdy tylko przeczytałam wszystkie rozdziały miałam taką straszną ochotę sama coś napisać . No i w końcu się przełamałam i zaczęłam bazgrolić różne pomysły z mojej głowy . Na błędy staram się uważać ,ale nie zawsze mi się uda wszystkie wychwycić z góry strasznie za to przepraszam , postaram się poprawić :D
OdpowiedzUsuń