sobota, 21 lipca 2012

Rozdział II


           
Gryfonka szybko przestała myśleć o Ronie . Jej złość już trochę opanowana dzięki rozmowie
z Rudą na nowo się odrodziła i chciała wybuchnąć . Zaczęła ją boleć głowa , musiała iść
szybko by uderzyć z taką siłą . Już chciała krzyknąć ,ale pomyślała ,że to tylko jej wina i ,że
pewnie wpadła na ścianę lub zamknięte drzwi . złapała sie za głowę i już chciała odejść ,gdy
usłyszała ten wesoły i jakże pozytywny głos.          
 - Uuuuu Hermiona lecisz na mnie . Niegrzeczna dziewczyna , wpada na mnie ,gdy chodzi z
moim bratem. Mi to w sumie nie przeszkadza ,wręcz się podoba ,ale tego się po tobie nie
spodziewałem . Znała ten głos ,ale nie wiedziała zbytnio do kogo należy , dopiero gdy
spojrzała w górę ujrzała ten śliczny , łobuzerski uśmiech.                      
- Fred ! Krzyknęła. - Mógłbyś uważać jak chodzisz ! Poza tym nie lecę na ciebie i nie zdradzam Rona !               
- Kochanie to ty na mnie wpadłaś nie ja na cb . Poza tym spokojnie tylko się śmieje . Znowu sie łobuzersko uśmiechnął i spojrzał jej w dekolt. Hermiona szybko zauważyła ,gdzie powędrował wzrok chłopaka i szybko mu wygarnęła ze złością .
 - Nawet jeśli to ja na ciebie wpadłam to ty tez mógłbyś uważać i mnie ominąć . A poza tym
nie mów tak do mnie ! Szybko sie odwróciła , zakryła dekolt i podeszła do stołu .Chłopak
oglądaj sie za nią .Tak ładnie wygląda ubrana w ciemno kakaową koszulę i szmaragdową
bransoletką z napisem HERMIONA , którą dostała od Rona i z którą się nigdy nie rozstawała
a która idealnie komponowała się z rzeczami ,które nosiła Gryfonka. Jej włosy były
rozwiązane, opadały na jej plecy. Nie mógł od niej oderwać wzroku . Tak bardzo chciał na
nią patrzeć. Chęć pragnienia i pożądania jej wzrastała dzięki dużemu  Po chwili sie otrząsnął
i uświadomił sobie o kim myśli , kogo pragnie . Odwrócił wzrok i podszedł do szafki z
płatkami kukurydzianymi . Jeszcze na chwile odwrócił wzrok w jej stronę ,ale gdy zobaczył
oburzonego Rona schodzącego po schodach od razu odwrócił głowę i podszedł do stołu by
zająć miejsce i zjeść śniadanie .Gryfonka usiadła obok Harrego . Uśmiechnęła sie do niego ,
           
- Dzień dobry Harry , jak się spało ?         
- Hej Miona , prawie w ogóle ,ale warto było . Uśmiechnął się i wziął grzya swojej kanapki – Wiesz ,gdzie jest Ginni ? Zawsze przychodzi z tobą .
- Zasiedziałyśmy się rozmawiając i Ginni szybko pobiegła do łazienki się ogarnąć a ja
zaproponowałam ,że zrobię nam nasze ulubione płatki .
- Jak chce to mogę ci pomóc. Wybraniec uśmiechnął się serdecznie i podał Hermionie rękę
by pomóc jej wstać od stołu i pójść z nią przygotować porcję płatków.          
Podeszła z Harrym do szafek z mlekiem i płatkami. Harry wziął mleko i płatki. Gryfonka
wyczyściła dwie miseczki i poszła z wybrańcem zająć miejce przy stole .
Wybraniec pomógł jej nalać mleko i wsypał płatki „ Zielone karmelki” do miseczek obu dziewczyn.
- Och Harry to płatki Ginni ja jem „Różowe florencje”
- Jeju Miona strasznie przepraszam. Zaraz przyniosę ci twoje płatki .
- Nie trzeba Harry , sama po nie wtanę i tak dziękuje za pomoc. Uśmiechnęła się i już
miała wstać gdy za sobą usłyszała głos.
- Może płatków  ? Odwróciła sie i zobaczyła łobuzerski i flirtujący uśmiech Freda .
Stał za nią i trzymał pudełko z różowymi florencjami . Juz chciała podziękować    
chłopakowi  ,że zaproponował jej płatki po które miała wstać ,ale w tym samym
czasie Ron rzucił sie na swojego brata z pięściami , powalając go ziemie . Pudełko
wypadło Fredowi z reki i spadło na podłogę a płatki rozsypały sie po całej kuchni .
Obsypały każdego. Ona sama miała kilka w swoich brązowych włosach . Ronald
usiadł na powalonego Freda , złapał go za jego t-shirt i już wziął zamach by go
uderzyć w twarz ,ale w tym czasie George rzucił sie na niego by pomóc Fredowi. Cała trójka
zaczęła sie tarzać po podłodze i w rozsypanych płatkach. Ron cały czas chciał uderzyć
Freda.George trzymał go z całej siły ,ale i tak Ronald wyrywał się i próbował oswobodzić.
Wkurzona Fred zachowaniem brata także miał ochotę go uderzyć już chciał mu walnąć w nos  
,gdy nagle do kuchni wpadła pani weasle'y i machnęła swoja różdżką wypowiadając zaklęcie
" conformo". Zaklęcie postawiło rona geogra i freda w pionie . Ich mama patrzyła na nich
swoim zabójczym wzrokiem.
- Co wyście tu narobili ?! . W końcu wybuchnęła .
- To jego wina . Odpowiedzieli równo bliźniacy pokazując na Rona.
- Taaaa zwalcie wszystko na mnie debile . Wymruczał Ron pod nosem
- Macie się natychmiast uspokoić i w spokoju znieść śniadanie ! Zawsze musicie coś
odstawić na pięć minut nie można was samych zostawić , zawsze problemy kłótnie i
bałagn.
- Przepraszamy mamo . Odpowiedzieli bliźniacy by załagodzić sytuację.
- Już dobrze , ale żeby to był ostatni wybryk na dzisiaj .
- Dobrze mamo . Ponownie bliźniacy odpowiedzieli chórkiem.
- A teraz siadać i jeść ładnie i w spokoju śniadanie.           
Cała trójka usiadła. A pani Weasley machnęła różdżką by cały bałagan ,który narobili
chłopcy się posprzątał po czym wyszła do ogrodu i nie wróciła .W tym momencie po
schodach zeszła Ginni . Nie przejmowała się bałaganem , nawet nie zapytała co się
stało – była pewna ,że to sprawka jej braci , podziękowała tylko Hermionie za
przygotowanie płatków i usiadła obok Harrego ,którego pocałowała w policzek na
powitanie.
- I tak macie szczęście ,że nie dostaliście od mamy po głowie. Zaśmiała się Ginni
wypowiadając te słowa do chłopaków.
- Żebyś ty zaraz nie dostała po głowie . Oburzony  Ron odpowiedział oschle.
 Ruda szybko ucichła i zaczęła jeść płatki przygotowane przez Hermionę.
- Hermiono przepraszam za tego debila zaraz przyniosę ci płatki . Wtrącił szybko Fred.
Początkowo Hermiona chciała podziękować za uprzejmość Freda ,ale gdy zobaczyła                              
naburmuszoną minę Ronalda szybko odpowiedziała :
- Ty już lepiej siedź bo znając was znowu coś odstawicie. Uśmiechnęła się i poszła po                 swoje płatki . Szybko wróciła do stołu i usiadła by zjeść płatki .              
Każdy był zajęty jedzeniem , tylko Ginni i Harry o czymś rozmawiali . Ron siedział            pochylony nad miską płatków a Fred siedział cicho i spokojnie co było nietypowym i    bardzo rzadkim zjawiskiem . W końcu spojrzenia Rona i Freda się spotkały.Spojrzenie zawsze łobuzerskie i skore do żartów i wygłupów zmieniło się w spojrzenie pełne nienawiści i zła. Ron już miał ochotę odezwać się do Freda ,ale ten go uprzedził .
 - Co ci odbiło ?! Zapytał Fred  Rona , który tylko prychnął na niego i wstał by wyjść z kuchni. W tym samym czasie Hermiona krzyknęła tak głośno ,że nawet Ginni i Harry pochłonięci rozmowę ze sobą zamilkli i spojrzeli się w jej stronę.
- RONALDZIE WEASLE'Y ! Masz zostać i przeprosić swoich braci oraz nas wszystkich za
bałagan !
Ron ze zdziwieniem spojrzał na nią i zaśmiał sie kpiąco w jej oczy. W tym momencie Hermiona nie wytrzymała . Wulkan złości ,który od początku dnia w niej kipiał nareszcie wybuchł.
- Jak ?Jak ty możesz .... ?! Co sie z tobą stało ? Nawrzeszczałeś na Ginni ,mimo ,że nic nie zrobiła , teraz naskakujesz z pięściami na Freda , mimo ze tez nic nie zrobił ! Co się z tobą stało ?!
- Tak broń ich , bo przecież sami nie umieją .
- Wcale ich nie bronię , po prostu mówię jak jest , nie wiem co ci się stało , miałeś taki dobry
humor !
- Moje kochane rodzeństwo się stało .
- Oni ci nic nie zrobili to ty na nich naskakujesz !           
- Taaa dobra daj spokój . Odpowiedział oschle i już miał ochotę wyjść ,gdy nagle
zatrzymał go głos Hermiony.
-Nie rozumiem cie Ronald i nigdy nie zrozumiem !
- To nie nowość , często niczego nie rozumiesz. Odpowiedział sucho i bez emocji .
W tym momencie coś w Hermionie pękło.
- Wiesz ….. wiesz ty co ? Ja przynajmniej się staram i nie wyżywam się na innych tak
jak ty ! Jesteś nieczułym palantem !           
Gryfonka wstała i wybiegła do ogródu z płaczem .Ron nie zareagował tylko stał jak
wryty. Bardzo zraniły go słowa Hermiony ,ale nie dał tego po sobie poznać .
Wzruszył ramionami i poszedł na górę .Ginni w tym momencie wstała ,ale harry
złapał ją za rękę.
 - I tak nic nie zdziałasz .           
- Harry ja muszę iść …. Ona cierpi .            
- Ona potrzebuje teraz samotności …. Uwierz mi.             
Ginni ponownie usiadła i tylko westchnęła. W tym momencie Fred wstał od stołu
krzyknął do rona -Jesteś glupi ! Po czym wybiegł do ogrodu w poszukiwaniu
hermiony . 


Przepraszam ,że moje rozdziały są takie krótkie ,ale na razie nie mam jeszcze zbytniej umiejętności to rozwijanie pomysłów ,które rodzą się w mojej głowie :/ ~
~~Nika~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz